Szwedzi w meczu z Nafciarzami nie byli faworytem. Zawodnicy Mikaela Franzena przystępowali do niedzielnego starcia z zerowym dorobkiem punktowym i potrzebowali zwycięstwa, by móc realnie myśleć o walce o awans do kolejnej fazy rozgrywek Ligi Mistrzów. Sukcesu w Płocku ekipie Alingsas odnieść się jednak nie udało.
[ad=rectangle]
Wisła swoją wyższość nad rywalem udowodniła już w pierwszej połowie, na przerwę schodząc z sześcioma bramkami zaliczki. - Wisła była dla nas za mocna, dzieliła nas wielka przepaść. Po zmianie stron podjęliśmy próbę odniesienia zwycięstwa, ale niestety nie udało się - mówi Franzen.
Z trenerem zgadza się najlepszy strzelec zespołu, Jesper Konradsson. - Przewaga Wisły wypracowana w pierwszej połowie okazała się zbyt duża do odrobienia. Podjęliśmy jednak tą próbę i było blisko, ale nie na tyle blisko, by wyjść na prowadzenie - przyznaje.
Szwedzi tej jesieni w fazie grupowej najważniejszych europejskich przegrali wszystkie cztery mecze. Przed szansą na przełamanie złej passy staną oni w połowie listopada. Wówczas Alingsas zagra na wyjeździe z Besiktasem Stambuł.
Źródło: sprwislaplock.pl