Simić zdobył 5 bramek, grając właściwie tylko przed przerwą, a opolanie wygrali całe starcie różnicą aż 15 bramek (40:25), posiadając inicjatywę praktycznie przez całe spotkanie. Wyjątkiem od reguły był początek drugiej połowy, ponieważ opolanie przegrali fragment gry w pierwszych 5 minutach po przerwie 0:4. Nic im jednak z tego powodu nie groziło, gdyż tarnowianie tylko minimalnie zniwelowali wówczas swoją ogromną stratę, ze stanu 9:21 do 13:21.
[ad=rectangle]
- Cały tydzień przed meczem dyskutowaliśmy o tym, że musimy narzucić rywalom swoje warunki od początku. Udało nam się kontrolować przebieg zawodów od pierwszej minuty do samego końca. Wykonaliśmy dobrą robotę. Każdy zasłużył na grę. Myślę, że jako cały zespół zaprezentowaliśmy się korzystnie w defensywie i kontrataku, dlatego też to nam należało się zwycięstwo - wyjaśnił Rok Simić.
Były zawodnik słoweńskiego RK Gorenje Velenje, z którym w przeszłości występował nawet w Lidze Mistrzów, w potyczce z tarnowianami wystąpił jako lewoskrzydłowy. Spisał się na niej bardzo dobrze, popisując się zarówno trafieniami po wejściach ze skrzydła, jak i skuteczną grą w kontrze. Nie jest to jednak jedyna pozycja, na jakiej może on występować. W niektórych spotkaniach z udziałem gwardzistów można go bowiem także oglądać na środku rozegrania.
- Pozycja na boisku nie ma dla mnie znaczenia. Na każdej z nich daję z siebie maksimum. Dzięki temu trener ma więcej możliwości ustawienia drużyny, co uważam za korzystną sytuację - dodał 28-latek.
Kolejny pojedynek w pierwszej lidze Gwardia rozegra dopiero za niecałe dwa tygodnie w Kaliszu. Tamtejszy MKS, z 4 punktami na koncie zajmuje na chwilę obecną 11. miejsce w tabeli, a jego dotychczasowy bilans to 2 zwycięstwa i 5 porażek.
- Musimy wygrać każdy mecz. Konieczne jest do tego maksymalne zaangażowanie i walka w defensywie oraz koncentracja w ataku pozycyjnym i kontrataku. Jeśli będziemy słuchać uwag trenera, moim zdaniem bez problemu zwyciężymy w Kaliszu - podsumował Simić.