Beniaminkowie na remis - relacja z meczu Wybrzeże Gdańsk - Śląsk Wrocław

Wybrzeże Gdańsk zremisowało po znakomitym widowisku ze Śląskiem Wrocław 26:26. Gospodarze po meczu byli w gorszych nastrojach, gdyż mieli w ostatnich sekundach szansę na zdobycie decydującej bramki.

Dwa bardzo zasłużone dla piłki ręcznej kluby dopiero odbudowują swoją potęgę. W ubiegłym sezonie zarówno Wybrzeże, jak i Śląsk wygrały swoje grupy I ligi. Po awansie celem numer jeden obu ekip jest utrzymanie w lidze i spotkanie nie miało zdecydowanego faworyta.
[ad=rectangle]
Od pierwszych minut obie drużyny skupiły się na grze defensywnej. W dziewiątej minucie spotkania, po dwóch bramkach z rzędu zdobytych z kontry przez Patryka Abrama, czerwono-biało-niebiescy prowadzili 3:1. Później okres bardzo dobrej gry zaliczyli goście, którzy po rzucie Ivana Telepnewa wyszli na prowadzenie 6:4. Taki niski wynik był zasługą świetnie broniących Artura Chmielińskiego i Aljosy Cudicia. - Dużo mi pomagała obrona. Chłopaki walczyli bardzo dzielnie i nasi rywale nie mogli się przebijać na czyste pozycje - zauważył Chmieliński.

Wybrzeże ze stanu 4:6 po czterech bramkach z rzędu wyszło na 8:6, jednak ponownie do głosu doszedł Śląsk i po bramce Łukasza Jarowicza, wrocławianie schodzili na przerwę przy wyniku 10:11. Po zmianie stron obraz meczu nie uległ zmianie. Dobrze spisywali się bramkarze obu drużyn i raz na prowadzenie wychodził jeden, raz drugi zespół. W drużynie gospodarzy niezwykle groźny był Marcin Lijewski, który zdobył siedem bramek i po jego rzucie czerwono-biało-niebiescy prowadzili w 54 minucie 23:22. - Żadna drużyna nie mogła wyjść na wysokie prowadzenie. Przez cały mecz raz jedni, raz drudzy prowadzili różnicą jednej, czy dwóch bramek. Niestety w trakcie spotkania popełnialiśmy głupie błędy - stwierdził Arkadiusz Miszka.

Emocje sięgnęły zenitu w ostatnich minutach. Najpierw dwie bramki z rzędu zdobyli goście i wyszli na prowadzenie 24:23. W ciągu kolejnych 60 sekund to Wybrzeże miało bramkę zaliczki. Gospodarze mogli postawić kropkę nad i, ale Cudić obronił rzut Lijewskiego. - Szkoda, bo to była najłatwiejsza moja sytuacja w meczu. To deprymujące, aczkolwiek mam nadzieję że z perspektywy czasu będziemy się cieszyć z tego wyniku - stwierdził Lijewski. W ostatniej minucie rzut karny wykorzystał Arkadiusz Miszka.

Wybrzeże miało jeszcze piłkę, ale w ostatnich sekundach ostro zaatakował Zoran Radojević, który dostał karę dwóch minut. Rzut wolny bezpośredni wykonywał Hubert Kornecki, lecz minimalnie chybił. - Mecz był cały na styku. W końcówce czegoś zabrakło. Powinniśmy wygrać, a tak się nie stało. I nie jesteśmy smutni i nie jesteśmy szczęśliwi - stwierdził Adrian Kondratiuk. - To był trudny mecz i remis jest naszym sukcesem. Myślę, że możemy być bardziej zadowoleni z takiego wyniku, niż Wybrzeże - dodał Aljosa Cudić.

Wybrzeże Gdańsk - Śląsk Wrocław 26:26 (10:11)

Wybrzeże: Chmieliński, Plaszczak - Lijewski 7, Rogulski 6, Kornecki 3, Abram 2, Adamski 2, Rakowski 2, Sulej 2, Papaj 1, Kondratiuk 1 oraz Nilsson, Prymlewicz, Mogielnicki.
Kary: 12 min. (Sulej 4 min., Mogielnicki 2 min., Rogulski 2 min., Lijewski 2 min., Rakowski 2 min.).
Karne: 2/4.

Śląsk: Cudić - Miszka 7, Telepnew 6, Radojević 4, Białaszek 3, Ścigaj 3, Jarowicz 3 oraz Wróblewski, Garbacz, Herudziński.
Kary: 8 min. (Garbacz 2 min., Jarowicz 2 min., Radojević 2 min., Telepnew 2 min.).
Karne: 3/4.

Kary: Wybrzeże - 12 min. (Sulej 4 min., Mogielnicki 2 min., Rogulski 2 min., Lijewski 2 min., Rakowski 2 min.), Śląsk - 8 min. (Garbacz 2 min., Jarowicz 2 min., Radojević 2 min., Telepnev 2 min.).
Sędziowie: Baranowski, Lemanowicz.
Widzów: 1 000.

Źródło artykułu: