Po czterech porażkach zespół z Zawiercia nie myślał o niczym innym jak tylko o przełamaniu. Szansą na to był pojedynek z Czuwajem, który woli występować na swoim parkiecie niż jeździć w dalekie delegacje. Mając już cztery porażki na koncie gospodarze nie mogli pozwolić sobie na kolejną wpadkę.
[ad=rectangle]
- Na początku nie mieliśmy szczęścia. W pierwszych akcjach obiliśmy słupki, a rywale trafiali wszystko i udanie otworzyli spotkanie - relacjonuje Mariusz Kuśmierczyk, najskuteczniejszy gracz zawiercian w tym sezonie. Nie najlepszy początek sprawił, że goście po dziesięciu minutach prowadzili 8:4.
Przemyślanie odrobili zadanie domowe i przygotowali się taktycznie do starcia. Wspomniany Kuśmierczyk, lider tabeli strzelców, nie miał zbyt dużo swobody podczas sobotniego starcia. Kryty indywidualnie zdobył trzy bramki dla swojego zespołu.
Viret z biegiem czasu radził sobie coraz lepiej. Dzięki zmianie systemu obrony przewaga Harcerzy stopniowo topniała. Do przerwy ze znacznej zaliczki pozostało już tylko jedno trafienie.
Po zmianie stron do ataku ruszyli podopieczni Giennadija Kamielina. - Graliśmy fajny mecz na dobrym poziomie. Były błędy, ale ogólnie wyglądało to dobrze. W końcu przejęliśmy inicjatywę i wyszliśmy na prowadzenie - mówi Kuśmierczyk. Kluczowa dla losów pojedynku okazała się akcja w 53. minucie, kiedy to Viret miał szansę odskoczyć od rywala na dystans trzech goli. Po nieudanej akcji Czuwaj wyprowadził kontrę i zmniejszył straty, a po chwili gospodarze grali już w osłabieniu.
Przez dwie minuty udało się im jeszcze obronić, ale w samej końcówce zabrakło im zimnej głowy. Przemyślanie złapali wiatr w żagle i wykorzystali swoje okazje. Wyszli na prowadzenie w ostatnich minutach pojedynku. Viret miał szanse na doprowadzenie do remisu, jednak indywidualne błędy w ataku przyniosły straty i kolejne bramki do przyjezdnych, które przypieczętowały ich sukces.
Viret CMC Zawiercie - Czuwaj Przemyśl 32:35 (15:16)