Polskie zawodniczki na inaugurację turnieju w Maladze po słabym występie przegrały z gospodyniami zmagań 17:23. - Musimy przeanalizować naszą grę, ale trzeba ją zmienić, bo momentami nie wyglądało to tak, jakbym chciał. To była treningowa gra, ale chciałbym aby zespół się zresetował i przystąpił mocno zmotywowany do kolejnego meczu - mówił po piątkowej porażce selekcjoner polskiej kadry, Kim Rasmussen. Szansą na rehabilitację miało być sobotnie starcie z aktualnymi mistrzyniami świata, Brazylijkami. I choć nasze szczypiornistki wierzyły w korzystny obrót spraw, to już po kilkunastu minutach gry było wiadomo, że o dobry wynik będzie im niezwykle ciężko.
[ad=rectangle]
Obie drużyny do sobotniej potyczki przystąpiły osłabione brakiem czołowych zawodniczek. Z polską kadrą do Hiszpanii nie poleciała walcząca o powrót do zdrowia po urazie kolana Kinga Byzdra, kontuzji więzadeł krzyżowych w piątkowym starciu z Tunezyjkami nabawiła się zaś gwiazda drugiej linii mistrzyń świata, Eduarda Amorin. Mimo tego nie przeszkodziło to Brazylijkom w odniesieniu łatwego zwycięstwa.
Szczypiornistki z Ameryki Południowej w ciągu zaledwie kilku minut gry wypracowały sobie kilkubramkową przewagę, z każdą kolejną akcją systematycznie powiększając swój dorobek. Podopieczne Mortena Soubaka starcie rozpoczęły od prowadzenia 2:0 (3. min.), a w 10. minucie wygrywały już 8:5. Większych problemów brazylijskiej ekipie nie sprawiała nasza defensywa, która nie radziła sobie z atakami rywalek. Mimo tego jeszcze w 18. minucie Brazylijki miały nadal trzy bramki przewagi (10:7).
Jak się później okazało, kluczowe dla losów meczu było kolejne dwanaście minut pierwszej połowy. Biało-czerwone podobnie jak i w piątkowym starciu z Hiszpankami zanotowały solidny przestój, a przestrzelone rzuty i mnożące się błędy w ofensywie skutkowały szybkimi kontratakami rywalek. Końcówkę premierowej odsłony rywalizacji Brazylijki wygrały 10:3, na przerwę schodząc przy prowadzeniu 20:10.
Dziesięć trafień przewagi pozwoliło drużynie trenera Soubaka kontrolować wydarzenia na parkiecie. Polki starały się odrabiać straty, twarda obrona przeciwniczek połączona ze skutecznymi interwencjami bramkarki utrzymywały jednak mistrzynie świata na bezpiecznym prowadzeniu.
W efekcie druga część spotkania przebiegła bez większej historii. Polki do końcowej syreny próbowały gonić wynik, trener Rasmussen widząc jednak przewagę przeciwniczek solidnie rotował składem. Dobrą zmianę dały Katarzyna Janiszewska i Agnieszka Kocela, które zgromadziły po trzy trafienia, gra drugiej linii oparta zaś była na doświadczonych Alinie Wojtas i Iwonie Niedźwiedź (kolejno 4 i 5 bramek). Brazylijki niemal przez całą drugą połowę utrzymywały jednak dziesięciobramkowe prowadzenie i ostatecznie triumfowały 33:22.
Dla naszych sobotnich rywalek było to drugie zwycięstwo podczas turnieju w Maladze. Polki zaś z dwoma porażkami przystąpią w niedzielę do swojego ostatniego meczu w Hiszpanii. Biało-czerwone zmierzą się wówczas z Tunezyjkami, a stawką spotkania będzie 3. miejsce w zmaganiach.
Brazylia - Polska 33:22 (20:10)
Polska:
Prudzienica, Gapska - Niedźwiedź 5, Wojtas 4, Janiszewska 3, Kocela 3, Drabik 1, Kudłacz 1, Kulwińska 1, Pielesz 1, Siódmiak 1, Zalewska 1, Zych 1, Gęga, Grzyb, Stachowska.
MŚ były pierwszą imprezą naszej repry od 6 lat,
na wiosnę w pucharach (nie liczę Challenge Cup) mamy jeden klub, z naszej grupy Rosja i W Czytaj całość