Kaliski bohater... przeprasza za derby

Młody Kamil Adamski był motorem napędowym kaliskiego MKS-u w derbowym pojedynku z Ostrovią. Mimo to zawodnik krytycznie ocenia swój występ. - Chciałbym przeprosić kolegów - mówi.

Sytuacja podczas derbowego meczu w Ostrowie Wielkopolskim zmieniała się jak w kalejdoskopie. Gospodarze świetnie rozpoczęli mecz, ale rywale zza miedzy szybko otrząsnęli się po początkowych niepowodzeniach. Ciężar gry na swoje barki wziął 19-letni Kamil Adamski, który tylko przed przerwą 8 razy wpisał się na listę strzelców.
[ad=rectangle]
Mecz mogę podsumować jednym słowem - niedosyt. Zostawiamy sporo zdrowia i litry potu na parkiecie, żeby zaprzepaścić wszystko w kilka sekund - mówi wychowanek UKS "Nike" Kalisz. Goście byli bardzo blisko odniesienia zwycięstwa. W samej końcówce prowadzili jedną bramką i mieli rzut karny. Do piłki podszedł Adamski, który wcześniej na bramki zamienił trzy inne "siódemki". Tym razem trafił w słupek.

- Wracam do obrony i dostaję dwie minuty kary. Co prawda nie dotknąłem w tej sytuacji zawodnika Ostrovii, ale rozumiem, że z perspektywy sędziego mogło to wyglądać inaczej. Chciałbym przeprosić chłopaków za tę sytuację, bo jestem przekonany, że gdybym trafił, to zgarnęlibyśmy dwa punkty. Mało brakowało, a kosztowałoby to nas porażkę, ale na szczęście Tomek Wawrzyniak uratował remis - twierdzi krytycznie Adamski.

Sytuacja w tabeli szczypiornistów z Kalisza wciąż jest trudna / fot. Marcin Ostajewski
Sytuacja w tabeli szczypiornistów z Kalisza wciąż jest trudna / fot. Marcin Ostajewski

Drugim z bohaterów w kaliskiej drużynie był niewątpliwie Tomasz Wawrzyniak, który doprowadził do wyrównania w ostatniej akcji meczu. W końcówce to on zdobył 4 z 5 ostatnich bramek dla MKS-u. Nie bez znaczenia była także jego postawa w obronie, która zaowocowała faulami w ataku ostrowian. - Zremisowaliśmy wszyscy, a w końcówce po prostu zaistniała taka sytuacja. Miałem mieć taką rolę, żeby wejść na podmęczonego rywala - mówi i dodaje, że wcale nie czuje się bohaterem.

Punkt zdobyty w Ostrowie Wielkopolskim tylko w minimalnym stopniu poprawił sytuację podopiecznych Mateusza Różańskiego, który w tabeli wskoczyli przed MTS Chrzanów, ale zostali wyprzedzeni przez KSZO. W następnej kolejce MKS rozegra arcyważny mecz przed własną publicznością. W sobotę o godzinie 18:00 zmierzy się z zamykającymi tabelę Akademikami z Zielonej Góry.

Komentarze (0)