Zanim na boisko wybiegną finaliści tegorocznego czempionatu - Norwegia i Hiszpania, w meczu o brązowy medal zmierzą się reprezentacje Czarnogóry i Szwecji, które w piątek przegrały pojedynki półfinałowe. Kto okaże się lepszy w tzw. finale pocieszenia?
[ad=rectangle]
Broniąca mistrzowskiego tytułu Czarnogóra nieznacznie uległa Hiszpanii. Spotkanie rozgrywane w Budapeszcie, mimo bardzo małej ilości bramek, obfitowało w emocje i było popisem gry defensywnej obu zespołów. Wystarczy wspomnieć, że podopieczne Dragana Adżicia w pierwszej połowie rzuciły osiem bramek, a ich rywalki po zmianie stron, trafiały zaledwie sześciokrotnie. Jest również druga strona medalu. Ogromna presja wyraźnie paraliżowała poczynania obu siódemek w ataku. Momentami mnożyły się błędy indywidualne. Klasą same dla siebie były za to obie bramkarki, przede wszystkim bohaterka drużyny zwycięskiej, najlepsza na boisku - Silvia Navarro.
Czarnogórki musiały pogodzić się z faktem, że nie zdołają po raz drugi z rzędu wywalczyć tytułu najlepszej żeńskiej drużyny Starego Kontynentu. Na pocieszenie pozostaje im walka o brąz, który jest również bardzo cenny i marzy o nim nie jedna drużyna. Pytanie jednak, jak piątkowa przegrana wpłynie na szczypiornistki z Bałkanów, czy zdołają z dnia na dzień zapomnieć o niepowodzeniu i wszystkie siły rzucą na finał pocieszenia? Rywalki są oczywiście w analogicznej sytuacji. Wiele zależeć będzie także od postawy liderek i największych gwiazd, czyli w wypadku Czarnogóry - Katariny Bulatović czy Jovanki Radicević.
Odrobinę mniejszą dramaturgię miał drugi piątkowy półfinał, w którym mistrzynie olimpijskie - Norweżki, pewnie pokonały w Skandynawskich derbach ekipę Trzech Koron. Zespół Thorira Hergeirssona kontrolował wynik do końca, mimo, że Szwedki kilkakrotnie odrabiały straty. Dla nich trzecie miejsce, to wciąż spory sukces, dlatego w meczu o brąz można się spodziewać, że Szwecja da z siebie wszystko.
Największa gwiazda w reprezentacji Trzech Koron, Isabelle Gullden w półfinale ponownie błysnęła talentem strzeleckim, podobnie jak czyni to od początku turnieju. Czarnogóra na prawdę może obawiać się tej zawodniczki - liderki klasyfikacji generalnej (51 bramek w 7 meczach). W pojedynku o 3. miejsce wszystko może się zdarzyć, ale czwarta lokata, jest podobno najgorszą z możliwych, dlatego żadna z drużyn nie będzie chciała jej zająć.
Na koniec należy przypomnieć, że Czarnogóra i Szwecja mierzyły się już ze sobą na tych mistrzostwach. W minioną środę Skandynawki przegrały różnicą jednej bramki (30:29), mimo, że po pierwszej połowie miały przewagę aż pięciu goli. W rolach głównych wystąpił wówczas nie kto inny jak Gulden i Radicević. To najlepiej obrazuje przewrotność żeńskiego handballu. Czy Szwedkom uda się zrewanżować? Jedno jest pewne, emocji nie powinno zabraknąć.
Szwecja - Czarnogóra / 21.12, godz. 15.30