Podopieczni Michaela Bieglera konfrontacje z naszymi południowymi sąsiadami rozpoczęli słabo. Polacy mieli spore kłopoty ze skutecznością, a zmarnowane rzuty karne w połączeniu z udanymi akcjami rywali sprawiły, że po kilku minutach biało-czerwoni przegrywali już 5:3.
[ad=rectangle]
- Początek faktycznie mieliśmy kiepski. Czesi dobrze się do tego spotkania przygotowali i grali bardzo ambitnie. Dla nas to był trudny mecz. W pierwszej połowie popełniliśmy parę błędów. Były sytuacje, w których nie powinniśmy oddawać rzutów, a to robiliśmy. Nasza gra wyglądała przyzwoicie dopiero wówczas, gdy spokojnie szukaliśmy pozycji. Dzięki temu padały bramki - relacjonuje Szmal.
Na przerwę nasz zespół schodził z trzema golami przewagi. Tuż po rozpoczęciu drugiej części gry rywale straty błyskawicznie jednak odrobili. Polacy swoją wyższość udowodnili dopiero w kolejnych fragmentach meczów. Duży udział miał w tym nasz golkiper, który wiele razy zatrzymywał Czechów w sytuacjach jeden na jednego.
- Po przerwie pokazaliśmy dobrą piłkę ręczną. Nasza gra wyglądała lepiej i siedem bramek różnicy to moim zdaniem zasłużony wynik - podsumowuje Szmal. Polacy dzięki wygranej zapewnili sobie pierwsze miejsce w turnieju Christmas Cup.
Towarzyskie zmagania nasz zespół zakończy we wtorek meczem z Węgrami.
{"id":"","title":""}
Źródło: PGNiG/x-news