Maciej Kmieck: Nie znalazłeś się w osiemnastce na mistrzostwa świata. To ostateczna decyzja, że nie zagrasz w Katarze?
Bartłomiej Jaszka: Dla mnie ostateczna decyzja już zapadła. Nie pojechałem na ostatni turniej i nie pojadę też na mundial. Reprezentacja zagrała ostatni sprawdzian przed mistrzostwami. Koledzy radzą sobie całkiem nieźle. Nie grał co prawda Mariusz Jurkiewicz, który boryka się także z problemami zdrowotnymi, ale wierzę, że dadzą radę beze mnie. Przechodzę w dalszym ciągu rehabilitację i mój obecny stan nie pozwala na grę na najwyższych obciążeniach, czego wymaga taka impreza jak mistrzostwa świata.
[ad=rectangle]
Nie boisz się jednak o zmienników na twojej pozycji. Wierzysz, że na środku rozegrania reprezentacja sobie poradzi bez ciebie?
- Na pewno nie mamy typowych środkowych rozgrywających. Jest jednak Mariusz Jurkiewicz, który na poprzednich Mistrzostwach Europy grał świetnie i radził sobie bardzo dobrze na środku rozegrania. Jest to bardzo inteligentny zawodnik, więc nie mam obaw o to, czy sprawdzi się na środku rozegrania. Podobnie Michał Jurecki radził sobie bardzo dobrze na tej pozycji zarówno w Katowicach jak i teraz na turnieju w Oviedo. Jest przecież także Piotr Masłowski, typowy środkowy rozgrywający. Wydaje mi się, że koledzy sobie poradzą.
Jak wygląda stan twojego zdrowia?
- Przechodzę rehabilitację w Ostrowie Wielkopolskim. Powoli zaczynam trenować, chodzę także na masaże i inne zabiegi rehabilitacyjne. Czas działa na moją korzyść. Nie mam meczów, a tylko treningi. To bardzo ważne, bo ta ręka może spokojnie odpocząć. Teraz rehabilituję się nadal w Ostrowie, ale wkrótce wrócę do Berlina.
W szerokiej kadrze na mistrzostwa świata znalazłeś się, czyli w razie czego trener Michael Biegler może cię dowołać w trakcie turnieju?
- Jestem w gronie 28 osób, które zostały zgłoszone do udziału w mistrzostwach świata. Po pierwszej rundzie trener teoretycznie może mnie dowołać. Pytanie tylko, czy to ma sens? Moim zdaniem niewielki. Po pierwsze, nie miałem praktycznie żadnego treningu z chłopakami. Po drugie, jestem trochę na innym etapie przygotowań. Miałem więcej luzu, ręka odpoczywała. Dopiero teraz będę wchodził w mocniejszy trening. Ciężko powiedzieć, czy trener będzie chciał ze mnie skorzystać w Katarze w dalszej fazie turnieju, ale nie widzę w tym większego sensu.
Czyli mundial obejrzysz w telewizji?
- Wszystko na to wskazuje. Na dzień dzisiejszy tak to wygląda.
Jesteś mocno rozczarowany faktem, że nie udało ci się dojść do pełni zdrowia, by pojechać na Mistrzostwa Świata? Pół roku leczyłeś kontuzję, przeszedłeś operację i na ostatniej prostej przed mundialem, znowu zdrowie się odezwało...
- Ręka jednak potrzebuje czasu, by dojść do pełnej sprawności. Przy rzutach odczuwam może nie ból czy dyskomfort operowanego barku, ale mięśnie spinają się i ręka nie układa się do rzutu tak jak powinna. Bardziej denerwujące jest to, że nie mogę oddawać rzutów tak jak dawniej. To jest największy problem.
Słowem, potrzebujesz czasu?
- Wydaje mi się, że tak. Bark jest dobrze zoperowany. Oglądał to wszystko lekarz, który przeprowadził zabieg i stwierdził, że jest ok. Każdy organizm jest jednak inny i potrzebuje różnej długości czasu, by dojść do pełnej sprawności. Te mecze, które grałem w Bundeslidze wyglądały różnie. W niektórych grało mi się fajnie, a za chwilę robiłem krok w tył, bo znowu mnie mięśnie "spinały". Na dodatek w jednym ze spotkań upadłem i zbiłem kość, co też wytrąciło mnie z formy. Ten powrót nie jest łatwy. Wydaje się, że już wracam, ale wystarczy moment i cofam się znowu do punktu wyjścia.
Jak myślisz, na co Polskę stać na mistrzostwach świata? Opinie pojawiają się różne, od hurraoptymizmu i walki o medal po stonowane prognozy...
- Wydaje mi się, że najważniejszy jest spokój. Pompowanie balonika niczemu nie służy. Ze spokojem będziemy oglądać każdy mecz i zobaczymy, jak to się ułoży. Na razie zespół koncentruje się na pierwszym meczu. Nie wybiega tak daleko w przyszłość, co będzie za dwa tygodnie. Najważniejszy jest pierwszy mecz z Niemcami. Później koledzy zaczną myśleć o kolejnym rywalu. To jest dobry tok myślenia. W kadrze występują profesjonaliści. Wiedzą, o co grają. Trzeba dać im spokój i to jest znacznie lepsze niż wywieranie nadmiernej presji. Myślę, że wówczas będzie dobrze.
Grasz w Bundeslidze i wiesz doskonale, jak Niemcy podchodzą do mistrzostw i do meczu z Polakami, z którymi w poprzednim roku przegrali dwa razy. Jest u nich duża chęć rewanżu?
- Niemcy cieszą się, że w ogóle dostali się na te mistrzostwa. Reprezentacja ma nowego trenera, który trochę odmładza kadrę. Chcą odpowiednio połączyć doświadczenie z młodością. Zależy im na tym, by zagrać dobry turniej. Koncentrują się pewnie na razie na meczu z Polakami.
W latach 2007 i 2009 Polska zdobywała medale na mundialu. Ten drugi z twoim udziałem. Jakbyś porównał te reprezentacje z obecną?
- Mamy duży potencjał w zespole. Wszystko może się wydarzyć na tych mistrzostwach. To jest sport i wszystko weryfikuje boisko. Zobaczymy, w jakiej formie będziemy na mundialu. Wydaje mi się, że dyspozycja idzie w górę. Nie przykładałbym dużej wagi do wyników sparingów. Te mecze służą temu, by pokazać, co szwankuje i na jakich elementach trzeba się skupić, by wszystko zagrało już w pojedynkach o punkty na mundialu.
Dla ciebie numerem jeden teraz jest powrót do Bundesligi i pewnie regularna gra, a w przyszłości z reprezentacją Euro 2016 w Polsce, a jeszcze w dalszej perspektywie Igrzyska Olimpijskie?
- Na początku chciałbym, żeby ręka funkcjonowała tak, jak przed operacją. To jest mój główny cel. Na tym się skupiam. Jeśli to wróci, to forma będzie też zwyżkować. Wtedy dopiero zacznę wyglądać w przyszłość.