Artur Mazur: Wygrywaliśmy z Niemcami w ostatnich meczach wielkich imprez, dwa razy pokonaliśmy ich w barażach do katarskiego turnieju, eksperci wróżyli na triumf również w meczu fazy grupowej, a tymczasem musieliśmy przełknąć gorycz porażki. Czy można mówić o pewnym zaskoczeniu?
Bertus Servaas: Nie można tej przegranej rozpatrywać w takich kategoriach. Niemcy i Polska prezentują bardzo podobny poziom. Na papierze nasza reprezentacja ma lepszych rozgrywających, a z kolei Niemcy - skrzydłowych. I to w piątkowym meczu było widoczne gołym okiem. Wiedzieliśmy, że to będzie mecz walki, że to będzie twarde spotkanie. Szkoda, bo mogliśmy je co najmniej zremisować.
Dlaczego pana zdaniem nie udało się wywalczyć korzystnego wyniku?
- Uważam, że w pierwszej części słabo funkcjonowała nasza obrona. Z kolei w drugiej odsłonie za długo na boisku przebywał Krzysiek Lijewski. W najważniejszym momencie spotkania brakowało mu sił, a to kosztowało nas bardzo wiele. Wydaje mi się, że nie można przyczyn porażki szukać w skuteczności, ale był taki moment, kiedy doprowadziliśmy do remisu i wówczas powinniśmy wydrzeć to zwycięstwo. Szkoda tego wyniku, bo punkty były nam bardzo potrzebne.
[ad=rectangle]
W drugiej połowie wydawało się, że to zwycięstwo uda się faktycznie wydrzeć, ale w kluczowym momencie to Niemcy zachowali zimną krew. Czy to my zagraliśmy w tych najważniejszych fragmentach tak słabo, czy jednak to Niemcy byli mocni?
- W drugiej połowie, oprócz tych 5 ostatnich minut, mieliśmy Niemców pod kontrolą. Odrobiliśmy 4 bramki, ale przyszedł moment, w którym nasz atak nie był najlepiej ustawiony. Nie chcę z perspektywy fotela i telewizora krytykować naszego trenera, ale według mnie wystawienie dwóch leworęcznych rozgrywających to nie był najlepszy pomysł. Jak już powiedziałem, Lijewski powinien zostać wcześniej zdjęty z boiska, żeby mógł odetchnąć i wrócić na najważniejszy fragment meczu. Szkoda, bo ten meczy był do wygrania i to boli.
Kogo by pan wyróżnił po tym spotkaniu?
- U Niemców na pewno Steffena Weinholda, który po ich stronie wykonywał całą robotę.
A czy któryś z biało-czerwonych zasłużył pana zdaniem na wyróżnienie?
- Solidnie zaprezentował się Michał Daszek, dobre zawody zagrał Krzysiek Lijewski, rytmu gry brakowało Mariuszowi Jurkiewiczowi, ale on wróci do swojego poziomu. Dobre momenty ze złymi przeplatał Michał Jurecki. My tak naprawdę nie graliśmy źle, ale mieliśmy problem w obronie. Przegraliśmy ten mecz w defensywie.
Wspomniał pan o defensywie, a przy tej okazji warto pomówić o naszych bramkarzach. Jak pan ich oceni?
- Moim zdaniem, w pierwszej połowie na boisku zbyt długo przebywał Sławek Szmal, który nie pokazał niczego wielkiego. Na jego usprawiedliwienie trzeba jednak zaznaczyć, że nie pomagała mu obrona. W drugiej części nasi bramkarze zaprezentowali się o niebo lepiej. W grze utrzymał nas Piotrek Wyszomirski, a Szmal również dołożył swoją "cegiełkę", broniąc dwa rzuty karne. Trzeba podkreślić, że Wyszomirski bronił w tym meczu zdecydowanie lepiej od Szmala.
[b]
Na ile ta porażka może nam skomplikować drogę w dalszej fazie turnieju?[/b]
- Przed tymi mistrzostwami żartowałem, że może lepiej będzie spokojnie zacząć turniej, oszczędzić siły, i nawet przegrać, a później się rozkręcić. Mundial jest tak skonstruowany, że jeśli tylko zdołasz awansować do drugiej fazy, to i tak masz szanse bić się o czołowe miejsca. Jesteśmy w stanie wygrywać z najlepszymi, ale najpierw musimy pokonać przynajmniej Argentynę i Arabię Saudyjską. Oczywiście, lepiej byłoby zająć drugie lub trzecie miejsce, żeby uniknąć później gry z Hiszpanią i Francją.
Skoro mowa o wielkich tego turnieju. Kto pana zdaniem będzie się bił o medale?
- Mam trzech faworytów - Chorwację, Hiszpanię i Francję. Gdybym miał teraz wytypować kolejność na podium, to na pierwszym miejscu byłaby Francja, drugim - Hiszpania, a na trzecim - Chorwacja. Do tej trójki doliczyłbym Danię, która również może powalczyć o najwyższe cele.
Rozmawiał Artur Mazur, Wirtualna Polska