Reprezentacja Hiszpanii bardzo spokojnie rozpoczęła udział w mistrzostwach świata. Obrońcy tytułu na inaugurację pokonali Białoruś, jednak swoją grą nie zachwycili. Mundial to bardzo długi i wyczerpujący turniej, dlatego w spotkaniach z mniej wymagającymi rywalami warto oszczędzać siły. Hiszpanie trafili do najsłabszej grupy, dlatego mają okazję do fazy pucharowej przystąpić z dużym zapasem energii.
[ad=rectangle]
W sobotę podopieczni Manolo Cadenasa zmierzyli się z Brazylią, która mundial rozpoczęła od porażki z gospodarzem turnieju - Katarem. Hiszpanie nie najlepiej weszli w mecze i gdyby nie dobra postawa w bramce Jose Manuela Sierry, Canarinhos odskoczyliby na kilka trafień. Mistrzowie świata szybko opanowali emocje, uporządkowali swoją grę i karcili rywali skutecznymi kontratakami. Po trafieniu aktywnego Valero Rivery prowadzili 6:3.
Brazylijczycy starali się rozgrywać akcje szybko, jednak była to woda na młyn. Trener Jordi Ribera poprosił o czas chcąc uspokoić grę swojego zespołu. Gedeon Guardiola po szybkim ataku podwyższył prowadzenie Hiszpanów do sześciu bramek 10:4 i wydawało się, że jest już po meczu. Ambitni Brazylijczycy wrócili jednak do gry, ze skrzydła trafił Lucas Cándido i szczypiorniści z Ameryki przegrywali tylko 11:13. Canarinhos mieli wiele szans, by zdobyć bramkę kontaktową, jednak w kluczowych momentach nie potrafili pokonać Jose Manuela Sierry. Pojedynek z hiszpańskim bramkarzem przegrał m.in. Diogo Hubner, który nie wykorzystał rzutu karnego. Nie zniechęciło to jednak Brazylijczyków, którzy w końcówce spotkania podkręcili tempo i do szatni zeszli przegrywając 14:15.
Na drugą połowę Brazylijczycy wyszli niezwykle zmobilizowani, poczuli szansę na sprawienie niespodzianki. Gra Hiszpanów w ataku momentami wyglądała katastrofalnie, opierała się na indywidualnych próbach sforsowania obrony. Mistrzowie świata bardzo często gubili w zaskakująco prosty sposób piłkę i Brazylijczycy karcili ich kontratakami. Canarinhos po trafieniu Joao Silva wyszli na prowadzenie 19:18 i o czas dla swojej drużyny poprosił Manolo Cadenas.
Gra Brazylii zacięła się w momencie, gdy sędziowie ukarali ich podwójnym wykluczeniem. Hiszpanie w końcówce spotkania zabrali się do pracy, popełniali mniej błędów w ataku, nie pozwalając rywalom na wyprowadzanie kontrataków. Brazylijczycy w ataku pozycyjnym mieli spore problemy ze sforsowaniem obrony, w dalszym ciągu dobrze spisywał się Jose Manuel Sierra. Pozwoliło to obrońcom tytułu na wypracowanie trzybramkowego prowadzenia 28:25. W końcówce spotkania już nie tak dobrze spisywał się bramkarz Cesar Almeida i Brazylijczycy mieli zbyt mało argumentów, by przeciwstawić się niezwykle mocnemu rywalowi.
Brazylia - Hiszpania 27:29 (14:15)
Brazylia: Almeida, Nascimento - Ribeiro 5, Toledo 5, Chiuffa 3/1, Gama 3, Silva 3, Santos 2, Candido 2, Teixeira 2, Teixeira 1, Pacheco 1, Hubner, Patrianova, Pozzer.
Kary: 10 min.
Karne: 1/2.
Hiszpania: Sierra - Canellas 9/5, Rivera 7, Aguinagalde 4, Maqueda 3, Guardiola 2, Garcia 1, Entrerrios 1, Morros 1, Tomas 1, Dujshebaev, Ugalde, Rocas, Rodriguez.
Kary: 4 min.
Karne: 5/5.
Sędziowie: Gjorgji Nachevski / Slave Nikolov (Macedonia).