Przed środowym spotkaniem w hali Ali Bin Hammad Al-Attiyah w Al Sadd wszystkie atuty wydawały się znajdować po stronie naszego rywala. Chorwacka drużyna w ostatnich latach prześladowała polskich szczypiornistów. Z Hrvatską przegraliśmy półfinałowe spotkanie Mistrzostw Świata 2009, rok później ulegając jej również w półfinale Mistrzostw Europy 2010.
Lata mijały, a nasza drużyna po morderczych bojach regularnie ulegała Chorwatom. Dość powiedzieć, że na zwycięstwo z bałkańskim rywalem w oficjalnym meczu rangi mistrzowskiej biało-czerwoni czekali od 2008 roku! Wszelkie statystyki, jak i bilans bezpośrednich gier przemawiały więc na korzyść naszego rywala.
[ad=rectangle]
Biało-czerwoni nie zamierzali jednak poddawać się ekipie Slavko Goluzy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem środowego spotkania. W polskim zespole po zwycięstwie nad reprezentacją Szwecji panowały świetne nastroje, a nasi zawodnicy zgodnie podkreślali, że przy podobnym poziomie zaangażowania i walce jak przeciwko Skandynawom, chorwacka drużyna będzie w ich zasięgu. Kluczem do zwycięstwa miało być pozostawione na parkiecie serducho.
Już pierwsze minuty pokazały, że na przeciw siebie stanęły dwie drużyny prezentujące podobny poziom sportowy. Biało-czerwoni znakomicie zaczęli mecz w defensywie, skutecznie przerywając ataki wysokich chorwackich rozgrywających oraz bardzo umiejętnie odcinając od gry lidera drugiej linii rywali, Domagoja Duvnjaka. Naszym problemem była jednak ofensywa, gdzie nie byliśmy w stanie wypracować sobie dogodnych pozycji do rzutu. Po dość szarpanym początku w 9. minucie było 2:2.
Gra naszego zespołu uległa poprawie dopiero po wejściu na parkiet Karola Bieleckiego. Dla 33-letniego polskiego rozgrywającego starcie z Chorwatami miało wyjątkowe znaczenie - to właśnie w towarzyskim meczu z Hrvatską w 2010 roku Bielecki doznał kontuzji oka, która postawiła jego dalszą karierę pod znakiem zapytania. Wraz z wejściem "Koli" nasza gra zyskała nieco płynności. 33-latek dwukrotnie znakomicie dograł do Przemysława Krajewskiego i Andrzeja Rojewskiego, chwilę później na listę strzelców wpisał się też Bartosz Jurecki i w 16. minucie ze stanu 2:4 wyszliśmy na prowadzenie 5:4.
Rywalizacja o każdą piłkę i każdy centymetr parkietu kosztowała zawodników obu ekip niezwykle dużo zdrowia. Polacy dzielnie przeciwstawiali się silnym defensorom rywali, Chorwaci zaś w swoich akcjach próbowali wymuszać faule, teatralnie upadając na parkiet i sygnalizując arbitrom brutalne zagrania biało-czerwonych. Polacy, podobnie zresztą jak i duńska para sędziowska nie zwracali jednak uwagi na takie zachowanie podopiecznych Goluzy, w pełni skupiając się na budowaniu swojej przewagi.
Po trafieniach Andrzeja Rojewskiego oraz Michała Daszka w 19. minucie wygrywaliśmy 7:5, a cztery minuty później nasze prowadzenie do trzech trafień powiększył Przemysław Krajewski, w ekwilibrystyczny sposób wykańczając kontratak biało-czerwonych. Wszystko wówczas układało się po myśli naszego zespołu - świetnie graliśmy w defensywie, a w bramce znakomicie spisywał się Sławomir Szmal. Problemy przyszły jednak z dwuminutowym wykluczeniem dla Michała Jureckiego.
Grający w jednoosobowej przewadze Chorwaci szybko odrobili dwie z trzech bramek straty, a w 28. minucie Marko Kopljar doprowadził do remisu 10:10. Biało-czerwoni po powrocie Jureckiego na plac gry powrócili na szczęście na odpowiednie tory, a bramki Kamila Syprzaka i Mariusza Jurkiewicza zapewniły nam dwubramkowe prowadzenie po trzydziestu minutach rywalizacji (12:10).
Kapitalną pierwszą część spotkania, w której Polacy pokazali ogromny charakter, przyćmił jednak start drugiej połowy meczu. Biało-czerwoni byli kompletnie zagubieni w ataku, gdzie coraz agresywniej grająca defensywa rywali nie miała problemów z przerwaniem naszych akcji w ataku pozycyjnym. Co gorsza, po całkowicie bezbarwnej połowie przebudził się Domagoj Duvnjak i Chorwaci w pełni przejęli inicjatywę.
W 33. minucie Kopljar oraz Duvnjak doprowadzili do remisu 12:12, a już w 39. minucie po bramce Zlatko Horvata z rzutu karnego nasi rywale wygrywali 16:13. Polacy w ciągu dziesięciu minut drugiej połowy rzucili zaledwie jedną bramką i wydawało, że Chorwaci wkrótce odskoczą im na większe prowadzenie. Biało-czerwoni kolejny raz pokazali jednak wielki charakter oraz wolę walki, w ciągu zaledwie kilku minut niwelując straty do rywali.
Bardzo dobrą zmianę w ataku dał Piotr Chrapkowski, serię interwencji zanotował też Szmal i w 49. minucie po dwóch trafieniach "Chrapka" było już 18:18. Co więcej, po chwili Chorwaci zgubili piłkę w ataku, a skuteczna akcja i celny rzut Kamila Syprzaka przywróciły polską drużynę na prowadzenie (19:18). Do końca meczu pozostawało dziesięć minut rywalizacji i szykowały się ogromne emocje.
W ostatnich minutach spotkania żadna z drużyn nie zamierzała rezygnować z walki o korzystny wynik. Po obu stronach parkietu nie brakowało agresywnych zagrań i pełnych zaangażowania interwencji. To też w pełni wpływało na wynik meczu - w 54. minucie był jeszcze remis 21:21, lecz chwilę później kolejne trafienie Horvata z rzutu karnego wyprowadziło rywali na jednobramkową przewagę.
Biało-czerwoni jednak nie odpuścili. W 56. minucie bramka Piotra Chrapkowskiego doprowadziła do stanu 22:22, a sześćdziesiąt sekund później naszemu zespołowi prowadzenie zapewnił Kamil Syprzak. Chorwaci zaczęli się gubić, świetne dwie interwencje w bramce zanotował Sławomir Szmal, a przechwyt i trafienie po kontrataku Mariusza Jurkiewicza powiększyło naszą przewagę do dwóch bramek na czterdzieści pięć sekund przed końcową syreną. Kiedy chwilę później Sławomir Szmal popisał się kolejną skuteczną paradą było już jasne, że Polacy nie przegrają tego meczu. Awansowaliśmy do półfinału!!!
Półfinałowym rywalem polskiego zespołu będzie gospodarz turnieju mistrzostw, reprezentacja Kataru. Spotkanie rozegrane zostanie w piątek, 30 stycznia.
Z Ad Dauhy dla SportoweFakty.pl,
Maciej Wojs
Chorwacja - Polska 22:24 (10:12)
Chorwacja: Alilović (4/16 - 25%), Ivić (4/16 - 25%) - Duvnjak 5, Stepancić, Kopljar 5, Vori, Gojun 1, Horvat 4 (3/3), Karacić 1, Bicanić 1, Strlek, Cupić 2 (0/1), Musa 1, Nincević, Slisković 2, Brozović.
Karne: 3/4.
Kary: 6 min.
Polska: Szmal (12/34 - 35%), Wyszomirski - Krajewski 2, Orzechowski, Bielecki 1, Rojewski 4 (0/1), Wiśniewski, B. Jurecki 2 (1/1), M. Jurecki 2, Grabarczyk, Jurkiewicz 6, Masłowski, Syprzak 3, Daszek 1, Szyba, Chrapkowski 3.
Karne: 1/2.
Kary: 6 min.
Kary: Chorwacja - 6 min. (Kopljar - 4 min.; Vori - 2 min.); Polska - 6 min. (Chrapkowski, M. Jurecki, Rojewski - po 2 min.).
Sędziowali: Mads Hansen oraz Martin Gjeding (Dania).