Jestem dumny, że jestem Polakiem - rozmowa z Bertusem Servaasem

Spotkanie ćwierćfinałowe, w którym Polska pokonała Chorwację ocenił Bertus Servaas, prezes mistrzów Polski Vive Tauronu Kielce.

 Redakcja
Redakcja

Artur Mazur: Żyje pan? Ja myślę, że dzisiaj wielu Polaków otarło się o zawał serca.

Bertus Servaas: Nieprawdopodobne emocje! Proszę mi wierzyć, ale w pewnym momencie myślałem, że moje serce tego nie wytrzyma. Strasznie ciężko znoszę mecze naszej kadry.

To niesamowite, ale on zagrał cały mecz - 60 minut w obronie i ataku! Oczywiście, Andrzej akcje dobre ze złymi, ale on przez 60 minut walczył w obronie z Chorwatami! To jest coś niespotykanego. Czapki z głów przed Andrzejem.
W środowym meczu o dodatkowe emocje zadbali również duńscy sędziowie.

- Odnosiłem podobne wrażenie. Niemal przez cały czas ręce sędziów były w górze, sygnalizując grę pasywną w momencie, gdy to my byliśmy przy piłce. I jeszcze kara dla Chrapkowskiego w samej końcówce... W pierwszej połowie duet sędziów gwizdał absolutnie dobrze. W drugiej połowie zaczął podejmować niezrozumiałe decyzje. Najważniejsze, że ten mecz wygraliśmy i tak naprawdę nie pozostawiliśmy losu w niczyich rękach. Sami zdecydowaliśmy o zwycięstwie. To cechuje wielkie zespoły.

W pierwszej połowie również popełnili błąd w sytuacji, w której Igor Vori uderzył Kamila Syprzaka. Za to chorwacki olbrzym powinien zostać wyrzucony z boiska.

- Bez dwóch zdań. Sędziowie nie wychwycili tego momentu, a Vori powinien zostać usunięty z boiska. W pierwszej chwili też zdziwiła mnie reakcja Bartka Jureckiego, który ruszył w kierunku chorwackiego kołowego. Zachowanie Voriego było skandaliczne, ale on słynie z tego, że nie potrafi utrzymać nerwów na wodzy.

Na szczęście nerwy na wodzy utrzymali nasi zawodnicy. Możemy być dumni z naszej reprezentacji.

- Absolutnie zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Drużynie należą się wielkie słowa uznania. Jestem dumny, że jestem Polakiem!

Po raz kolejny fenomenalny mecz rozegrał Sławek Szmal, który wyrasta na lidera tej drużyny.

- Sławek pokazał dziś wielką klasę, ale po tym spotkaniu trzeba też wskazać cichych bohaterów. Dla mnie byli nimi Mariusz Jurkiewicz i Piotr Chrapkowski. Oni w najważniejszych momentach drugiej połowy wzięli na siebie ciężar gry i rzucili kluczowe bramki. W obronie harowaliśmy na całego. Oprócz początku drugiej połowy, kiedy Domagoj Duvnjak rzucił nam kilka goli, graliśmy w obronie perfekcyjnie. W pierwszej połowie Duvnjak nie mógł się wstrzelić, a w drugiej widoczny był tylko przez 10 minut. Należy też pochwalić skrzydłowych Michała Daszka, Przemka Krajewskiego i Adam Wiśniewskiego, którzy walnie się przyczynili do zwycięstwa.

W końcu lepiej zaprezentował się Andrzej Rojewski, który walczył dziś jak prawdziwy gladiator.

- To niesamowite, ale on zagrał cały mecz - 60 minut w obronie i ataku! Oczywiście, Andrzej akcje dobre ze złymi, ale on przez 60 minut walczył w obronie z Chorwatami! To jest coś niespotykanego. Czapki z głów przed Andrzejem.

W bramce bryluje Szmal, a gra w ataku naszej drużyny opiera się na dwóch filarach - Michale Jurecki i Mariuszu Jurkiewiczu.

- Michał Jurecki i Mariusz Jurkiewicz jak zwykle robili swoje. "Dzidziuś" zagrał dziś fantastycznie a jego dwie asysty do Kamila Syprzaka, to była najwyższa światowa klasa. Karol Bielecki nie miał szczęścia, ale on cały czas musiał rzucać nad tym szczelnym, chorwackim blokiem. Tak naprawdę na oklaski zasługuje cały zespół, bo kołowi też dołożyli swoją cegiełkę do tego wyniku.

Od początku tego turnieju lubiliśmy ponarzekać trochę na pracę Michaela Bieglera. Po tym spotkaniu należą mu się chyba brawa.

- Przyznam szczerze, że to był pierwszy mecz, w którym ja osobiście zgadzałem się z decyzjami trenera. Jego zmiany miały sens. W dobrym momencie zdjął Krajewskiego i wprowadził Wiśniewskiego, który popracował w obronie. W końcówce posłał do boju Chrapkowskiego. Rotacja pomiędzy Jurkiewiczem i Jureckim też odniosła skutek. Odrobinę zaskoczył mnie fakt, że Rojewski grał przez cały mecz, ale to się opłaciło. To również była słuszna decyzja! Pan Biegler zasłużył w środę na pochwały.

Czas na półfinał, w którym zmierzymy się z Katarem. Publiczności raczej nie musimy obawiać, ale pracy sędziów jak najbardziej.

- Chyba nikt się nie spodziewał, że Katar ogra Niemców. Gospodarze nie są najmocniejszą drużyną, ale z drugiej strony słaby zespół nie ogrywa Niemców. Trzeba zaznaczyć, że oni kontrolowali wynik przez całe spotkanie. Oczywiście musimy świadomi, że sędziowie 2, 3 sporne piłki odgwiżdżą na korzyść gospodarzy. My jednak musimy wziąć sprawy w swoje ręce i sami decydować o losach półfinału.

Rozmawiał: Artur Mazur

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×