LM: Flensburg bez fajerwerków, ale z planową wygraną nad Besiktasem Stambuł

Nie było niespodzianki w meczu rozpoczynającym 9. kolejkę Ligi Mistrzów. Obrońca trofeum SG Flensburg-Handewitt pokonał na własnym parkiecie Besiktas Stambuł 31:27 (15:14).

Paweł Nowakowski
Paweł Nowakowski
Mistrz Turcji podszedł bez respektu do obrońcy trofeum. Świetnie w bramce spisywał się Yunus Özmusul, a po trafieniu Predraga Dacevicia w 10. minucie Besiktas Stambuł prowadził 6:4. Wikingowie szybko wrócili jednak do gry, za sprawą dwóch z rzędu trafień Johana Jakobssona 120 sekund później doprowadzając do wyrównania. To właśnie szwedzki rozgrywający był pierwszoplanową postacią w szeregach Flensburga, dzięki czemu podopieczni Ljubomira Vranjesa w drugim kwadransie premierowej odsłony byli stroną przeważającą.
Kiedy w 21. minucie Anders Eggert podwyższył na 13:9 i wydawało się, że przedstawiciel najsilniejszej ligi świata ma wszystko pod kontrolą. Tak się jednak nie stało. Gospodarze kompletnie "stanęli" w ofensywie, okres gry między 21. a 26. minutą przegrywając aż 1:5! Najbardziej we znaki defensywie Flensburga dał się Dacević, a pewnym punktem w tureckiej ekipie był także Ivan Nincević, z zimną krwią egzekwując rzuty karne. Po zmianie stron długo trwała gra bramka za bramkę. Przyjezdni swego dopięli w 42. minucie, kiedy to czwarte trafienie z rzutu karnego zaliczył Nincević, doprowadzając tym samym do remisu 20:20. Jak się później okazało był to moment przełomowy w tym spotkaniu. Kolejne cztery bramki z rzędu zdobył bowiem Flensburg, nie dając sobie wydrzeć prowadzenia do końcowej syreny.

Świetną partię rozgrywał tercet Eggert - Jakobsson - Thomas Mogensen, a w obliczu bezpiecznej zaliczki szanse zaprezentowania swoich umiejętności dostał najnowszy nabytek Wikingów, Egipcjanin Ahmed Elahamar, sprowadzony za kontuzjowanego Holgera Glandorfa. Goście walczyli ambitnie do samego końca, a wygraną Flensburga przypieczętował dopiero 40 sekund przed końcem Lars Kaufmann, podwyższając na 30:27.

Gra obrońcy trofeum nie rzucała na kolana, a Turcy na tle renomowanego rywala wypadli świetnie, pozostawiając po sobie bardzo dobre wrażenie. Ostatecznie jednak obyło się bez sensacji i dwa punkty zgarnęli Wikingowie, umacniając się na trzeciej pozycji w grupie B.

SG Flensburg-Handewitt - Besiktas Stambuł 31:27 (15:14)

Flensburg: Andersson - Eggert 8 (3/3), Jakobsson 7, Mogensen 6, Kaufmann 4, Svan Hansen 4, Zachariassen 2, Elahmar, Karlsson, Nenadić. 
Karne:
3/3.
Kary:
6 min.

Besiktas: Ozmusul - Nincević 7 (4/4), Dacević 6, Ozbahar 4, Zrnić 3, Arifoglu 2, Done 2, Rasić 2, Feuchtmann 1, Buljubasić, Caliskan, Coban.
Karne:
4/4.
Kary:
8 min.

Kary: Flensburg - 6 min. (Kaufmann, Elahamar, Karlsson); Besiktas - 8 min. (Buljubasić - 4 min., Nincević, Done - po 2 min.).

Sędziowie: Vaclav Horacek - Jiri Novotny (Czechy).  

Liga Mistrzów gr. B

# Drużyna M Z R P Bramki Pkt
1 Paris Saint-Germain HB 14 13 0 1 455:385 26
2 MOL-Pick Szeged 14 9 2 3 411:397 20
3 SG Flensburg-Handewitt 14 7 1 6 378:370 15
4 HBC Nantes 14 5 4 5 421:408 14
5 HC Motor Zaporoże 14 5 1 8 413:412 11
6 RK PPD Zagrzeb 14 4 3 7 359:388 11
7 Skjern Handbold 14 3 2 9 398:439 8
8 Celje Pivovarna Lasko 14 3 1 10 380:416 7

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×