Mateusz Zaremba: Każdy zawodnik pracuje na swój rachunek

- Dziś się cieszymy, jutro musimy jednak zapomnieć i myśleć o następnej drużynie - tak skomentował ostatnie zwycięstwo Pogoni Szczecin nad Wybrzeżem Gdańsk Mateusz Zaremba.

Niecodzienny przebieg miał pierwszy kwadrans rywalizacji pomiędzy Pogonią Szczecin a Wybrzeżem Gdańsk. Ci pierwsi mieli swoje problemy, drudzy zaś bardzo dobrze wykorzystywali nadarzające się okazje i początkową słabość gospodarzy. Wynik brzmiał wówczas 8:4 dla ekipy z pomorskiego. - Te pierwsze piętnaście minut było rozegrane trochę jakby na stojąco. Zdaje się, że mieliśmy też dwie kary. Drużyna z Gdańska to wykorzystała. Potem bardziej się zmotywowaliśmy. Ruszyliśmy mocno do przodu i jak było widać, przeciwnik miał duży problem, by rzucić nam bramkę - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Mateusz Zaremba.
[ad=rectangle]
W Szczecinie nie pojawił się Marcin Lijewski, co było sporym udogodnieniem. O tym fakcie podopieczni Rafała Białego dowiedzieli się jednak dopiero przed meczem. - Tak, dowiedzieliśmy się o tym przed meczem, ale to nic nie zmieniło. Musieliśmy się skoncentrować. Wiemy, że jest to młoda drużyna, bardzo szybko grająca. Pokazała to właśnie w tych pierwszych minutach. Może nie tyle zlekceważyliśmy rywala, co za słabo na niego "ruszyliśmy" - przyznał "Zarek".

Kluczowe znaczenie miała w tym meczu gra w defensywie. Dużą klasę pokazał chociażby bramkarz gospodarzy Lech Kryński. - Moim zdaniem jest tak, że jeden drugiego uzupełnia. Jeżeli dobrze funkcjonuje obrona, bramkarz ma dużo łatwiej. "Lechu" zrobił swoje, my także - zwrócił uwagę lewy rozgrywający szczecinian. Co ciekawe, na mocną i agresywną obronę 4:2 postawili też trenerzy gości. W przypadku lubinian dało to efekt, tym razem stało się inaczej. - Spodziewaliśmy się tego. Na treningach ćwiczyliśmy takie warianty. Byliśmy zdecydowanie mniej zaskoczeni niż poprzednio. Nasza gra w miarę funkcjonowała - dodał Zaremba.

Rodowity nowogardzianin w dalszej części rozmowy stwierdził również, że nie pamięta drugiego takiego spotkania, w którym drużyna przeciwna tak długo nie jest w stanie trafić do siatki. Impas strzelecki trwał aż 21 minut. To obecny rekord na tym poziomie rozgrywek. - To się bardzo rzadko zdarza. 21 minut bez gola? Sam nie pamiętam czy kiedyś tak było. Na pewno nas to podbudowuje. Dziś się cieszymy, jutro musimy jednak zapomnieć i myśleć o następnej drużynie - bez kozery oznajmił szczypiornista Pogoni.

W sobotę Portowcy podejmą wągrowiecką Nielbę - drużynę, która zajmuje obecnie ostatnie miejsce w PGNiG Superlidze. - Oby było zwycięstwo, ale tak jak mówię, nie można nikogo zlekceważyć. Lekka dekoncentracja może nas zgubić - wysłał ostrzeżenie nasz rozmówca.

Zaremba nie zamierza lekceważyć wągrowczan
Zaremba nie zamierza lekceważyć wągrowczan

Podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego nie poradzili sobie na inaugurację roku u siebie z Chrobrym, ale napędzili sporo strachu lubinianom. Pozasportowo jest źle, bo problemy z normalnym funkcjonowaniem klubu są coraz większe, jednak... - Jakieś problemy tam są, ale jakby nie patrzeć każdy zawodnik pracuje na swój rachunek. Jeśli oni będą grać słabiej, to też nie jest to dla nich dobra reklama - słusznie skwitował na koniec Mateusz Zaremba.

Komentarze (0)