Po nieudanym wyjazdowym pojedynku w Mielcu, głogowianie w sobotę rozpoczęli cykl najtrudniejszych spotkań, bowiem los chciał, iż trzy kolejne potyczki to starcia z medalistami ubiegłego sezonu. Na pierwszy ogień poszedł zespół z najniższego stopnia podium - Górnik.
Głogowianie grając we własnej hali z pewnością nie byli stawiani w roli faworyta owej konformacji, jednak jak się później okazało przez całe 60 minut potrafili dzielnie dotrzymać kroku wyżej notowanym rywalom będąc bardzo blisko sprawiania nie lada sensacji. Cały mecz miał bardzo wyrównany przebieg, żadna z drużyn nie wypracowała sobie wyżej niż 3 bramki przewagi, a przez zdecydowaną część meczu na tablicy świetlnej widniał rezultat remisowy.
[ad=rectangle]
Wynik meczu w 2. minucie spotkania miał okazję otworzyć Michał Kubisztal, który został desygnowany do egzekwowania rzutu karnego, jednak z pojedynku "Kubeł" - Rafał Stachera zwycięsko wyszedł golkiper głogowian. Dopiero cztery minuty później Bartłomiej Tomczak z linii siódmego metra jako pierwszy wpisał się na listę strzelców meczu. Chwilę później na pierwsze prowadzenie po kontrataku wyprowadził miejscowych Rafał Biegaj i szkoleniowiec zabrzan błyskawicznie poprosił o czas dla swoich podopiecznych.
Po kwadransie gry po trafieniach Mariusza Jurasika i Tomczaka Górnik wyszedł na prowadzenie 6:4 i natychmiast minuty rozmowy ze swoją drużyną tym razem zażądał Krzysztof Przybylski. Uwagi szkoleniowca przyniosły zamierzony efekt, bowiem w 28. minucie Mariusz Gujski doprowadził do wyrównania (9:9). Przed zakończeniem pierwszej połowy obie drużyny zdobyły jeszcze po jednej bramce i po pół godzinie gry był remis, co zapowiadało wiele emocji po przerwie.
Szczypiorniści Chrobrego o tyle ile nie mieli zbyt wielu problemów ze sforsowaniem defensywy rywali, gdyż dochodzili do dogodnych pozycji rzutowych, to sporym mankamentem okazywała się skuteczność. Inną wartą podkreślenia sprawą był fakt, iż drogę do bramki Górnika szczelnie zamykał Sebastian Suchowicz, który był pierwszoplanową postacią w szeregach przyjezdnych.
Po zmianie stron grę lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy dzięki bramkom Adama Babicza i Łukasza Kandory szybko objęli prowadzenie 12:10. Zabrzanie w mgnieniu oka zniwelowali różnice, po czym miejscowi znów odpowiedzieli tym razem trzema trafieniami z rzędu i po kontrataku Biegaja było już 18:15. Passę głogowskiej siódemki szybko prośbą o czas przerwał trener Patrik Liljestrand.
Głogowianie musieli sobie radzić z grą w podwójnym osłabieniu. Ponadto chwilę potem najpierw żółtą kartką, a następnie karą dwóch minut ukarany został również trener Przybylski, który zdaniem pary sędziowskiej zbyt żywiołowo wyrażał swoją dezaprobatę na podejmowane przez nich decyzje. W grze w przewadze zabrzanie upatrywali swojej szansy, jednak mimo niesprzyjających okoliczności Chrobry ciągle toczył wyrównany bój grając bramka za bramkę. Na kwadrans przed końcem meczu zegar świetlny pokazywał remis 19:19, nie inaczej był 8 minut później (22:22).
Ostatnie 5 minut jednak należało głównie do gości, którzy zachowali więcej zimnej krwi. Dwukrotnie do bramki miejscowych trafili Jurasik i Paweł Niewrzawa, a wynik końcowy ustali Adrian Niedośpiał. Brązowi medaliści wrócili z Głogowa z tarczą, jednak należy podkreślić, że zwycięstwo nie przyszło im łatwo, a niespodzianka przez długi okres gry wydawała się być realna.
SPR Chrobry Głogów - Górnik Zabrze 24:27 (10:10)
SPR Chrobry: Stachera, Kapela - Babicz 4, Świątek 3, Gujski 1, Tylutki 4, Płócienniczak 1, Mochocki 1, Biegaj 4, Kubała 3, Kaczmarek 2, Kandora 1, Witkowski.
Kary: 10 min.
Karne: 3/3.
Górnik: Suchowicz, Kornecki - Jurasik 6, Kubisztal 1, Orzechowski 1, Niewrzawa 3, Tomczak 12, Kuchczyński, Daćko 1, Gromyko 2, Niedośpiał 1, Bushkou, Tatarintsev, Twardo.
Kary: 6 min.
Karne: 8/9.
Kary: SPR Chrobry - 10 min. (Gujski, Płócienniczak, Świątek, Kandora, Tylutki - po 2 min.); Górnik - 6 min. (Bushkou, Tatarintsev, Niedośpiał - po 2. min.).
Sędziowie: Kaszubski - Wojdyr (Gdańsk).
Widzów: ok. 1100.