Gracze Vive Tauronu Kielce stoją przed szansą poprawienia wyniku sprzed dwóch lat, kiedy w Lidze Mistrzów zajęli trzecie miejsce. Aby tego dokonać muszą awansować do turnieju finałowego w Kolonii i wygrać tam chociaż pierwsze spotkanie. O Final Four przyszło im się jednak mierzyć z drużyną zbudowaną przez rosyjskiego milionera Sergeja Samsonenko za gigantyczne pieniądze.
- Jesteśmy blisko żeby spełnić nasze marzenia, dlatego musimy być w pełni skoncentrowani i rzucić wszystko na szalę w tych dwóch meczach. Na pewno to będą dwa trudne spotkania, ale jestem dobrej myśli - powiedział rozgrywający kieleckiego zespołu, Grzegorz Tkaczyk.
[ad=rectangle]
Mecz "żółto-biało-niebieskich" z Vardarem Skopje można rozpatrywać w kilku kategoriach - pojedynek ojca z synem czy walkę dwóch szkoleniowców, którzy przez lata zasiadali na jednej ławce trenerskiej, a teraz staną po przeciwnej stronie. Trudno też odgonić wspomnienia z poprzedniej rundy rozgrywek, kiedy to Macedończycy wyeliminowali polski zespół, Orlen Wisłę Płock. Szczypiorniści z Kielc po wylosowaniu rywala mówili zgodnie, że będą chcieli pomścić swoich kolegów. Na tym poziomie rozgrywek o ostatecznym sukcesie decydują detale.
- Głowa musi pozostać chłodna, a serce do walki ma każdy z nas i w trakcie meczu będzie musiało pozostać ono na właściwym miejscu. Będziemy gryźli parkiet o każdy centymetr boiska - zapowiada kapitan kieleckiej siódemki.
Nie jest tajemnicą, że w Skopje panuje bardzo gorąca atmosfera, a kibice są bardzo żywiołowo nastawieni i nie należą do ludzi, którzy przeżywają mecze w ciszy i spokoju. Kielczanie już mieli okazję przekonać się o temperamencie macedońskich fanów dwa lata temu, wtedy jednak mierzyli się z Metalurgiem Skopje.
[i]
- Lubię gorącą grę, jeśli kibice są przeciwko mnie, to lepiej mi się wtedy gra. W Skopje będzie pięć tysięcy ludzi przeciwko nam, więc myślę, że to wzbudzi w nas dodatkowe emocje i jeszcze bardziej będziemy chcieli udowodnić, że jesteśmy lepsi[/i] - powiedział Tkaczyk, ale dodał, że to nie kibice odegrają kluczową rolę - Bardziej niż kibiców obawiam się jednak sędziowania, wiadomo, że sędziowie zawsze sprzyjają gospodarzom, ale mam nadzieję, że to nie będzie zbyt stronnicze.
Vardar ma dwa piekielnie silne punkty - bramkę, której strzeże Arpad Sterbik oraz drugą linię, gdzie króluje trzech zawodników - Igor Karacić, Alex Dujszebajew oraz Sergei Gorbok. Każdy z tych szczypiornistów jest w stanie wygrać mecz w pojedynkę, a jeśli wszyscy trafią z dyspozycją dnia, mogą okazać się nie do pokonania.
- Najważniejszą postacią tej drużyny jest Karacić, który stanowi jakieś osiemdziesiąt procent jej siły i to od niego tak naprawdę wszystko się zaczyna. Trzeba też zwrócić uwagę na Dujszebajewa i Gorboka i nie pozwolić im się rozpędzić - powiedział "Młody".
No tak gdyby powiedział to zawodnik z Płocka już pisano by, że szykują sobie alibi w razie porażki.