Gracze z Zagłębia Dąbrowskiego już wcześniej zapewnili sobie utrzymanie w I lidze, jednak nie z takim celem przystępowali do tegorocznych zmagań. Zawiercianie ciągle szukają okazji do rehabilitacji za nieudaną znaczną część sezonu. Dobrą okazją był mecz z wiceliderem z Końskich, który na wyjazdach nie jest tak groźny, jak przed własną publicznością.
[ad=rectangle]
Przez cały mecz obraz gry nie ulegał zmianie. Drużyny grały równo i nie było momentów, w których jedna z ekip wyraźnie odskakiwała od swojego rywala.
Mecz w Zawierciu był pojedynkiem strzeleckim Sergiusza Zagały i Przemysława Matyjasika. Górą z tego starcia wyszedł gracz miejscowych, który zakończył starcie z dorobkiem 12 zdobytych bramek. Gracz KSSPR-u pokonywał miejscowych dwa razy mniej.
- To był szybki mecz. W końcu udało się nam odskoczyć i utrzymaliśmy ten wynik do końca. Poza tym wygrał kolektyw, każdy dał coś od siebie, żeby cenne punkty zostały w Zawierciu - komentuje Tomasz Fugiel. Nie bez znaczenia była również postawa Rafała Ratuszniaka, który bardzo dobrze spisywał się między słupkami bramki Viretu.
Inicjatywa należała do gospodarzy przez 60 minut. Do przerwy zespoły miały na swoim koncie po 14 goli. Remis utrzymywał się również kwadrans po zmianie stron, jednak w kluczowych momentach gospodarze wypracowali sobie trzybramkową przewagę, którą spokojnie dowieźli do końca.
Viret CMC Zawiercie - KSSPR Końskie 31:29 (14:14)
Viret:
Kot, Ratuszniak, Zbroiński - Zagała S. 12, Fugiel 6, Biernacki 5, Pakulski 5, Kapral 2, Komalski 1, Makaruk, Bzdęga, Zagała I.
KSSPR: Witkowski, Wnuk - Matyjasik 10, Smołuch 7, Pilarski 3, Rurarz 2, Bodasiński 2, Napierała 2, Maleszak 1, Szczepanik 1, Janus 1, Krzykowski, Słonicki.