Pierwsza część sobotniego meczu była wyrównana. Gra gospodarzy na dobre posypała się po przerwie. Jeszcze na kwadrans przed finałową syreną PGE Stal prowadziła w Głogowie dwoma trafieniami, by ostatecznie zwyciężyć różnicą pięciu bramek.
[ad=rectangle]
- W pierwszej połowie wynik był wyrównany głównie dzięki Rafałowi Stacherze, bo mielczanie mieli cztery kontry, które on złapał. Gra nam się nie układała ani w ataku, ani w obronie. Popełnialiśmy zbyt dużo błędów - wyjaśnia trener Przybylski.
Głogowianie w meczu z Czeczeńcami musieli sobie radzić bez... skrzydłowych. - W pierwszej połowie dobrze spisywał się na tej pozycji Michał Bednarek. Po przerwie ze skrzydła nie zdobyliśmy już ani jednej bramki - przypomina doświadczony szkoleniowiec.
Jego zespół walczył z rywalem w dwunastoosobowym składzie. Niewykluczone, że za tydzień kadra będzie jeszcze węższa. - Łukasz Kandora był na środkach przeciwbólowych. Ma problem z plecami i po przerwie już go nie wypuściłem - mówi Przybylski. Mecz rewanżowy odbędzie się w najbliższą sobotę.
Źródło: spr-chrobry.glogow.pl