Spoglądając w program ramowy stacji Polsat Sport wielu kibiców żeńskiego szczypiorniaka mógł ucieszyć fakt, że spotkanie o brązowy medal MP pomiędzy Startem Elbląg a SPR Pogonią Baltica Szczecin zostanie pokazane na antenie. Szkoda, że tylko jedno. Dwa dni później okazało się jednak, że szefowie... zmienili zdanie. Zamiast meczu kobiet zaproponowali powtórkę spotkania z dnia poprzedniego Pogoni Szczecin, ale tej z męskiej Superligi z KS Azotami Puławy. O sprawę zagadnęliśmy prezesa siódemki z Grodu Gryfa, Przemysława Mańkowskiego. - Absolutnie nie mam pojęcia, jak to się mogło stać. Według mnie to chochlik, który mógł się wkraść w program telewizyjny - stwierdził nasz rozmówca.
[ad=rectangle]
Zapytany po chwili, czy w ogóle, a jeśli tak, to jaki wpływ na transmisje telewizyjne ma Związek Piłki Ręcznej w Polsce, sternik klubu z zachodniopomorskiego powiedział. - To naprawdę dziwna sytuacja. Z reguły kluby najpierw są powiadamiane telefonicznie lub e-mailowo przez Kolegium Ligi o planowanej transmisji przez Polsat i dopiero po potwierdzeniu gotowości do jej realizacji przez organizatora meczu (w tym przypadku to Start) może się ona odbyć. W dalszej kolejności dogrywane są szczegóły takie jak: dzień i godzina meczu. Tutaj taka sytuacja nie miała miejsca - wyjaśnił.
Z przedmiotowych wyjaśnień wynika jasno, że doszło do kuriozalnej, bądź co bądź, pomyłki. Najbardziej ucierpieli na tym sami kibice, którzy o takowej transmisji wiedzieli. - Tak jak powiedziałem wcześniej, to bardzo dziwna sytuacja. Rzeczywiście, cierpią na tym kibice. Osobiście ubolewam, że mecze o brązowy medal nie są transmitowane przez telewizję. Mają one dużą dramaturgię i swoim poziomem dobrze promują naszą dyscyplinę - zakończył nie kryjący swojego zdumienia Mańkowski.
Prosimy o szacunek
Kempski tylko o Pogoni pisze nawet jak artykuł jest o Starcie