Prezes Olimpii-Beskidu: Chcielibyśmy stabilności, zamiast szarpania

Rozpoczęły się duże zmiany w nowosądeckim zespole. Na ten moment trzy zawodniczki odchodzą do innych klubów, a ta liczba może się zwiększyć. Jest także pierwszy transfer i w planach są kolejne.

Koniec sezonu to tradycyjnie czas rozważań nad przyszłością. Olimpia-Beskid dostała w tym roku 400 tysięcy złotych miejskiej dotacji, lecz zdaniem władz to za mało, by z powodzeniem walczyć w kolejnych rozgrywkach. Dlatego też zarząd zwrócił się z prośbą o dalszą pomoc.
[ad=rectangle]
- Spotkaliśmy się z prezydentem Nowego Sącza Ryszardem Nowakiem. Usłyszeliśmy, że mamy grać dalej i na ten moment nie ma mowy o wycofaniu się z ligi. Nie dostaliśmy jednak jasnej deklaracji o większym wsparciu finansowym, a o to zabiegamy. Rozmawiamy też z różnymi firmami, spółkami - bez ich wsparcia będzie ciężko. Liczymy też na pomoc magistratu w poszukiwaniu tychże sponsorów - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Wiesław Rutkowski, prezes Olimpii-Beskidu.

Sądecki zespół rozpoczął budowę drużyny na sezon 2015/2016. Na pewno nie znajdą się w nim Kamila Szczecina, Joanna Gadzina i Paulina Masna. Do tego pod znakiem zapytania jest przyszłość Małgorzaty Rączki, która zastanawia się nad wyjazdem do Niemiec. Rozpoczęło się więc uzupełnianie braków. Kontrakt podpisała już Marlena Lesik, a nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Olimpię zasili także Dagmara Nocuń.

- Naszym celem jest nie tylko uzupełnić braki, ale chcielibyśmy się wzmocnić, by powalczyć o coś więcej, niż utrzymanie. Potrzebujemy w końcu stabilności, a nie szarpania się, jak w zakończonym sezonie. Dążymy do tego, by do końca maja wszystkie kontrakty były podpisane - zaznaczył Rutkowski.

Komentarze (0)