Kibice THW Kiel i MKB Veszprém stworzyli fantastyczną atmosferę na trybunach kolońskiej Lanxess Areny. Dla obu ekip było to bowiem wyjątkowe spotkanie. O ile dla zawodników Vive Tauronu Kielce sobotni półfinał miał być rewanżem na FC Barcelonie za pojedynek sprzed dwóch lat, o tyle Węgrzy liczyli na odwet za półfinał sprzed roku. W ostatnich latach los często stykał ze sobą zespoły z Veszprem i Kiel. Przed dwoma laty w TOP 8 także doszło do spotkania tych dwóch ekip i wtedy także o włos lepsi okazali się Niemcy.
[ad=rectangle]
Niezwykle głośno było na trybunach, ale iskrzyło także na parkiecie. Spotkanie rozpoczęło się od bramki Arona Palmarssona, ale już w drugiej akcji meczu sędziowie na ławkę kar wysłali Steffena Weinholda. Mimo osłabienia, kilończycy bardzo dobrze spisywali się już od pierwszych minut pojedynku. W ataku brylowali Palmarsson i Filip Jicha, a bramkę zamurował Andreas Palicka.
Pierwsze trafienie dla Veszprem zdobył Renato Sulić, ale to Laszlo Nagy był wiodącą postacią w węgierskim zespole. Dopóki ciężar zdobywania bramek spoczywał tylko na jego barkach, TWH nie miało najmniejszych problemów z dyktowaniem warunków spotkania.
Pierwsze dwadzieścia minut meczu należało do Niemców, ale Madziarzy szybko obudzili się z letargu i zaczęli zmniejszać przewagę kilończyków. Po rzucie karnym skutecznie wykorzystanym przez Momira Ilicia Węgrzy przegrywali tylko jedną bramką, a chwilę później do remisu doprowadził Gergo Ivancsik. Na pierwsze prowadzenie w meczu w 22. minucie wyprowadził MKB Veszprem Laszlo Nagy. Wtedy też o czas dla swojego zespołu poprosił Alfred Gislason. Jego uwagi na niewiele się jednak zdały, bo to Węgrzy w kolejnych minutach spisywali się lepiej i wypracowali dwubramkową przewagę.
THW jednak nie odpuszczało i ponownie doprowadziło do wyrównania. Efektownie rzutem przez całe boisko dokonał tego Aron Palmarsson. Po trzydziestu minutach gry na tablicy wyników widniał remis po 13.
Drugą połowę meczu zdecydowanie lepiej rozpoczęli podopieczni Antonio Carlos Ortega, którzy szybko odskoczyli rywalom na trzy bramki i starali się spokojnie tę przewagę kontrolować. Bardzo pomagała im tym dobra skuteczność między słupkami Mirko Alilovicia. Bramkarz był pierwszoplanową postacią w swojej drużynie i chociaż Węgrzy dołożyli świetną skuteczność w ataku, to on był głównym motorniczym sukcesu.
Na jedenaście minut przed końcem spotkania po dwóch pięknych bramkach Renato Suliciać Węgrzy prowadzili już sześcioma trafieniami, a ostatni czas dla swojej ekipy wykorzystał Gislason.
Kilończycy nie przegapili ostatniego dzwonka by odrobić straty - dwie bramki rzucił Palmarsson, Edge obronił rzut karny wykonywany przez Ilicia. Trzecią dwuminutową karę dostał Sulić, a chwilę później z linii siedmiu metrów skuteczny był Canellas. Węgrzy zaczęli się mylić, a kolejne trafienie dla Kiel dołożył Spreger i "Zebry" przegrywały tylko dwoma oczkami.
Kolejne minuty należały jednak do podopiecznych Ortegi, którzy ostatecznie wygrali 31:27, dzięki czemu przełamało pechową passę w starciach z kilończykami. W finale Węgrzy spotkają się z FC Barceloną.
THW Kiel - MKB Veszprém 31:27 (13:13)
THW: Palicka, Ege - Duvnjak, Lundstrom, Toft Hansen 2, Sprenger 3, Weinhold 1, Wiencek, Ekberg, Lauge, Canellas 5, Dahmke 3, Palmarsson 9, Jicha 2, Vujin 2.
Kary: 10 minut
Karne: 2/2
MKB: Mikler, Alilović - Gulyas, Ivancsik 5, Schuch, Ilić 7, Nilsson 2, Nagy 8, Zeitz 1, Jamali, Ugalde, Marguc, Rodriguez, Terzić, Sulić 4, Lekai 1.
Kary: 12 minut
Karne: 2/5
Kary: THW - Weinhold, Dahmke, Palmarsson 2, Toft Hansen - 4 minuty, MKB - Nagy 2 minuty, Terzić 4 minuty, Sulić 6 minut.
Sędziowali: Gjorgji Nachevski, Slave Nikoloov (Macedonia).
Nie doceniałem ich do końca stawiałem na równi z Vive ale po dzisiejszym meczu stwierdzam że jest to drużyna grająca o półkę wyżej i jak słyszę że Palmarss Czytaj całość