Biało-Czerwoni w sobotni wieczór zawiedli swoją dyspozycją. Polacy rozegrali słabe zawody, przeciętnie wypadając zwłaszcza w defensywie, która do tej pory była ich mocną stroną. Duńczycy od pierwszych minut byli stroną przeważającą i już w pierwszej połowie zbudowali sobie trzybramkową przewagę. Po przerwie Biało-Czerwoni zdołali wyjść nawet na prowadzenie, ale ostatnie słowa należeć miały do gości, którzy zwyciężyli 26:23.
[ad=rectangle]
- Niestety, było to takie wakacyjne granie... - komentował porażkę Michał Szyba. - Rywale byli chyba trochę mocniej zmotywowani. Słabo to wyglądało, szczególnie w drugiej połowie. Dwa tygodnie byliśmy na urlopach, trochę mało piłki mieliśmy na tym zgrupowaniu, ale to nas nie usprawiedliwia. Powinniśmy ten mecz wygrać - dodał.
Dla polskich szczypiornistów weekendowa przegrana z drugim garniturem reprezentacji Danii była pierwszą porażką w progach krakowskiej Tauron Areny. Wcześniej Biało-Czerwoni odnieśli w stolicy Małopolski dwie wygrane, w maju pokonując Rumunię i Egipt. Polacy zawiedzeni byli swą dyspozycją, Szyba starał się szukać jednak pozytywów.
- Jedyne pocieszenie, że był to mecz towarzyski. Miejmy nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski. Na mistrzostwach jednak granie będzie zdecydowanie inne - stwierdził.
Towarzyski pojedynek z reprezentacją Danii okazał się sporą atrakcją dla kibiców, którzy w liczbie ponad 11 tys. przybyli do Tauron Areny Kraków. Tym samym pobity został rekord frekwencji na meczu piłki ręcznej w Polsce. - Jedenaście tysięcy kibiców na trybunach robi wrażenie, a przecież ta hala jest tak wielka, że może tutaj być piętnaście albo i szesnaście tysięcy. Mieliśmy fajny przedsmak tego, co będzie działo się w styczniu - zakończył.