Łatwa wygrana SPR-u, niespodzianka w Chorzowie. Po 15. kolejce ekstraklasy kobiet

Nie ma mocnych na mistrzynie Polski. W 15. kolejce ekstraklasy kobiet odniosły piętnaste zwycięstwo i z kompletem punktów prowadzą w tabeli. Tym razem pokonane zostały zawodniczki Politechniki Koszalińskiej. Wydaje się, że ostatnią możliwością straty punktów przez lublinianki jest mecz, który odbędzie się 31 stycznia w Piotrkowie Trybunalskim.

Maciej Brum
Maciej Brum

Gdański AZS AWFiS rozegrał drugie spotkanie po odejściu czołowych zawodniczek. Poniósł on jednocześnie drugą zdecydowaną porażkę. Wydaje się, że będzie to coraz częstsza sytuacja bowiem sam szkoleniowiec drużyny, Jerzy Ciepliński uważa, że jego piłkarki są nieprzygotowane do walki na takim poziomie. Tym razem pogromcą akademiczek okazała się Zgoda Ruda Śląska, która zwyciężyła na wyjeździe 34:18. Drużyna ta w rundzie rewanżowej zdobywa punkty tylko w obcych halach. Wygrała w Warszawie oraz teraz w Gdańsku. Jest to tyle ciekawe, że wcześniej ekipa ta nie mogła wygrać na obcym terenie przez ponad dwa miesiące. Podopieczne Krzysztofa Przybylskiego bardzo chciały się zrehabilitować za porażkę w poprzedniej kolejce i od początku starały się narzucić grę. Co prawda przez jakiś czas mecz był w miarę wyrównany jednak do przerwy było już 16:10 dla przyjezdnych. Po zmianie stron dominacja Zgody była jeszcze bardziej zdecydowana. Dołożyła jeszcze 18 bramek sama tracąc tylko 8. Najlepsze w ekipie z Rudy Śląskiej były skrzydłowe Katarzyna Gleń i Barbara Jasińska, które rzuciły odpowiednio 10 i 6 bramek. U gospodyń pięć celnych trafień zanotowała rozgrywająca Dorota Kowalewska.

Walcząca o utrzymanie drużyna ze Słupska podejmowała wicelidera tabeli Piotrcovię Piotrków Trybunalski. Podopieczne Janusza Szymczyka czekało kolejne spotkanie z drużyną dużo słabszą i po raz drugi bez problemów wywalczyły dwa punkty. Gospodynie tydzień wcześniej wygrały ważny pojedynek w Chorzowie, dlatego też spotkania tego nie traktowały w kategoriach meczu o wszystko. Już do przerwy 17:10 prowadziły faworytki. Po zmianie stron obie ekipy zdobyły po 9 bramek i ostatecznie spotkanie zakończyło się wygraną piotrkowianek 26:19. Mecz nie stał na najwyższym poziomie, ale różnica pomiędzy obiema ekipami sprawiła, że taki też nie mógł on być. W Słupii po raz kolejny wyróżniła się jedna z najlepszych snajperek ekstraklasy, Anita Unijat, która dla swojej drużyny zdobyła 9 bramek. W Piotrcovii po 5 bramek rzuciły Kinga Polenz i Agata Wypych.

Przed spotkanie kibice nie zastanawiali się kto zwycięży, ale ile bramek mniej rzucą gospodynie. Nieliczni liczyli na sprawienie niespodzianki. A jednak do takiej doszło. Po fatalnym, zeszłotygodniowym, przegranym spotkaniu ze Słupią Słupsk, tym razem Ruch Chorzów odniósł zwycięstwo sprawiając największą niespodziankę 15. kolejki ekstraklasy kobiet. Mecz przez bardzo długi okres był wyrównany. Podopieczne Adama Michalskiego grały bardzo ambitnie, jak by od wyniku tego spotkania zależało ich utrzymanie. Do przerwy chorzowianki prowadziły 15:11. Po zmianie stron gospodynie zagrały jeszcze lepiej. Nie do zatrzymania były obie kołowe Karolina Radoszewska i Edyta Grudka, które zdobyły w całym meczu odpowiednio 10 i 7 bramek. Bardzo dobrze w bramce spisywała się także Krystyna Wasiuk. Start Elbląg przegrał 28:30 i można powiedzieć, że stracił to co tydzień wcześniej wywalczył, wygrywając z Zagłębiem Lubin. Ruch pokazał prawdziwy charakter, udowadniając jednocześnie, że łatwo nie podda się w walce o utrzymanie.

Warszawski AZS ciągle czeka na pierwsze punkty w lidze. W sobotę przegrał po raz piętnasty. Tym razem pogromcą okazała się ekipa Łączpolu Gdynia. Podopieczne Grzegorza Gościńskiego wywalczyły kolejne dwa punkty i nadal liczą się w walce o pierwszą czwórkę ligi. Gospodynie w poprzedniej kolejce przegrały w Lublinie z SPR-em. Gdynianki natomiast pokonały u siebie Carlos-Astol Jelenia Góra. W Warszawie początkowo gra była wyrównana. Później Łączpol wypracował sobie przewagę i spokojnie kontrolował wynik, do przerwy prowadząc pięcioma bramkami (20:15). Gospodynie co prawda starały się walczyć jednak ich umiejętności są jeszcze za małe. Po zmianie stron sytuacja się nie zmieniła. Ekipa gości powiększała przewagę, zwyciężając ostatecznie 38:25. Dwa punkty zdobyte w meczu z AZS-em, przy jednoczesnej porażce Politechniki Koszalińskiej, pozwoliły gdyniankom zbliżyć się do tej drużyny na jeden punkt. Najskuteczniejszą zawodniczką gospodyń była Barbara Kaźmierczak, która sześciokrotnie pokonywała bramkarkę przeciwniczek. W Łączpolu 7 bramek rzuciła, będąca ostatnio w bardzo dobrej formie, Monika Stachowska.

Mecz w Koszalinie miał być hitem 15. kolejki ekstraklasy kobiet. Na przeciw siebie stanęły bowiem mistrzynie Polski i obecne posiadaczki Pucharu Polski, a jednocześnie pierwsza z trzecią drużyną w tabeli obecnego sezonu. I pierwsza połowa spotkania zapowiadała duże emocje. Co prawda przez większość czasu prowadziły lublinianki, jednak tuż przed przerwą to właśnie gospodynie wygrywały 15:14. Nie udało im się jednak utrzymać tego wyniku, ponieważ kilka sekund przed zakończeniem pierwszej części meczu wyrównała Agnieszka Wolska. Po zmianie stron na boisku istniała już tylko jedna drużyna. W bramce SPR-u pojawiła się Małgorzata Sadowska co okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem w drugich trzydziestu minutach dała się ona pokonać tylko osiem razy. Pokazuje to jak wielkim wzmocnieniem jest ta zawodniczka. Ostatecznie Politechnika uległa we własnej hali podopiecznym Edwarda Jankowskiego 23:37 i spadła na czwarte miejsce w tabeli ekstraklasy. Najlepszymi zawodniczkami liderek tabeli były wspomniana już Małgorzata Sadowska oraz Małgorzata Majerek, która rzuciła 10 bramek. W zespole prowadzonym przez Waldemara Szafulskiego z dobrej strony pokazała się lewoskrzydłowa Joanna Chmiel, zdobywczyni 7 bramek. Na koniec warto również wspomnieć o sytuacji, która nieczęsto zdarza się na ligowych parkietach. Otóż w trakcie meczu szkoleniowiec gospodyń zawołał siedzącą na trybunach bramkarkę Agnieszka Kwiecień by udała się do szatni, przebrała w dres i zameldowała przy ławce zmian w celu wpisania jej do protokołu. Tak też się stało i zawodniczka ta, w niecodziennych okolicznościach, zaliczyła występ w meczu z mistrzyniami Polski.

W Jeleniej Górze po cichu liczono na sprawienie niespodzianki, ponieważ pamiętano ostatnią porażkę Zagłębia w Elblągu. Poza tym Carlos-Astol, po rozpadzie drużyny z Gdańska, liczy na awans do ósemki i grę o coś więcej niż tylko utrzymanie. Nie może jednak cały czas przeskoczyć akademiczek w tabeli. W meczu z podopiecznymi Bożeny Karkut nie udało im się po raz kolejny odnieść zwycięstwa z drużyną z czołówki. Lubinianki znając wynik z Koszalina, liczyły na powrót na trzecie miejsce w tabeli. I od początku spotkania starały się narzucić swój styl gry. Do przerwy prowadziły 21:16. Po zmianie stron cały czas dominowała ekipa gości. Gospodynie co prawda walczyły przede wszystkim za sprawą Marty Oreszczuk i Sabiny Kobzar, które zdobyły po osiem bramek, jednak nie wystarczyło to do osiągnięcia korzystnego rezultatu. Po stronie Zagłębia świetne spotkanie zagrały Jelena Kordić i Joanna Obrusiewicz, które rzuciły odpowiednio 15 i 12 bramek. W następnej kolejce podopieczne Katarzyny Jeż czeka spotkanie w Elblągu i po raz kolejny może być ciężko o jakiekolwiek punkty.

Wyniki 15. kolejki ekstraklasy kobiet:
AZS AWFiS Gdańsk - Zgoda Ruda Śląska 18:34 (10:16)
Słupia Słupsk - Piotrcovia Piotrków Trybunalski 19:26 (10:17)
Ruch Chorzów - Start Elbląg 30:28 (15:11)
AZS AWF Warszawa - Łączpol Gdynia 25:38 (15:20)
Politechnika Koszalińska - SPR Asseco BS Lublin 23:37 (15:15)
Carlos-Astol Jelenia Góra - Interferie Zagłębie Lubin 29:39 (16:21)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×