Do przerwy pojedynku z drużyną z Elbląga wszystko układało się po myśli lublinianek, które prowadziły 15:11. Jednak po zmianie stron obraz gry uległ zmianie i MKS uratował punkt dopiero w ostatnich sekundach konfrontacji.
- Myślę, że wystąpiło sporo błędów po naszej stronie i dużo zbyt chaotycznych akcji. Trzeba było rozrzucić rywala piłką, a my czasami za szybko decydowałyśmy się na rozwiązanie pewnych ustaleń. Ponadto nie trafiałyśmy w światło bramki lub broniła Sołomija Szywierska. Mamy dowód, że sparingi sparingami, zaś mecze o punkty to już inna bajka. Start Elbląg przyjechał tutaj w dniu spotkania, nie był faworytem, ale wraca z jednym punktem i gratuluję temu zespołowi - stwierdziła Niedźwiedź, która zdobyła zaledwie jedną bramkę.
- To dopiero pierwszy mecz, dużo grania przed nami. Gdzieś brakowało nam takiego wyczucia, zespołowości i musimy nad tym popracować, bo to, co nam wychodziło ładnie w sparingach, nie udało nam się w sobotę przełożyć na boisko. Właśnie dużo lepiej grało mi się w sparingach przedsezonowych niż w starciu z ekipą z Elbląga. Jesteśmy w innym systemie przygotowań. Personalnie byłyśmy mocniejsze niż Start Elbląg i byłyśmy faworytem tego spotkania. Nie ma się co oszukiwać, że to my straciłyśmy punkt. Zobaczymy, co przyniesie kolejne spotkanie - powiedziała reprezentantka Polski.
- Bardzo dobrze czuję się w Lublinie i jest mi przykro, że nie udało mi się tego pokazać na boisku - dodała na zakończenie Iwona Niedźwiedź.