Monika Kobylińska: Nie czuję się bohaterką

Monika Kobylińska zaimponowała formą podczas meczu w Gdańsku. Prawa rozgrywająca rzuciła 13 bramek i pokazała, że jej wysoka forma z końcówki ubiegłego sezonu nie była przypadkiem.

Monika Kobylińska po pierwszej kolejce przewodzi w klasyfikacji strzelców. W dużej mierze dzięki niej Vistal Gdynia wygrał w Gdańsku. - Nie czuję się bohaterką. Walczyłyśmy całym zespołem i odniosłyśmy zwycięstwo. Ważne, że podniosłyśmy się po dość słabej I połowie, w której popełniłyśmy dużo błędów. Teraz będziemy starać się dopracowywać pewne rzeczy na treningach i nie będzie źle - powiedziała rozgrywająca Vistalu.

W pewnym momencie wszystkie akcje prowadzone były z myślą o tym, by właśnie Kobylińska rzuciła bramkę. - Na boisku nie myśli się o tym, że to na mnie w pewnym momencie spoczywa ciężar zdobywania bramek. Tym razem ja miałam dobry dzień, w kolejnym meczu może będzie miała inna. Mamy młody, zespół, w którym gra dużo utalentowanych dziewczyn. To wszystko trzyma nasza bramkarka Małgorzata Gapska, którą nazywamy mamą. Musimy się teraz skoncentrować na kolejnych meczach - oceniła Monika Kobylińska.

Nominalną pozycją snajperki Vistalu jest prawe rozegranie, jednak gdy była taka potrzeba, w niedzielę zagrała też na środku. - Trenuję grę na tej pozycji. Na pewno jest ciężej, niż na prawej stronie rozegrania. Da się przyzwyczaić. Wychodząc na boisko chcę, by dać drużynie jak najwięcej. Każdy zawodnik cieszy się z dużej liczby minut. Dlatego jestem zadowolona - dodała.

AZS Łączpol AWFiS Gdańsk przez długi czas prowadził z Vistalem Gdynia. Niespodzianka wisiała w powietrzu, gdyż gdańszczanki to beniaminek PGNiG Superligi. - Osobiście nie zaskoczył mnie gdański zespół. Wiedziałam, że Łączpol postawi mocne warunki na swoim terenie. To były derby i każdy chciał wygrać. Jest tam dużo doświadczonych zawodniczek i spodziewałam się walki - przyznała Kobylińska.

Już w niedzielę będzie miał miejsce rewanż za ubiegłoroczny finał. Do Gdyni przyjeżdża MKS Selgros Lublin. - Na pewno każdy zespół można pokonać. Dużo zależy od dyspozycji dnia zawodniczek. Będziemy grały od pierwszej do ostatniej minuty i chcemy wygrać na własnym parkiecie - zdeklarowała Monika Kobylińska.

Źródło artykułu: