Szczypiorniści Górnika Zabrze słabo rozpoczęli sezon PGNiG Superligi Mężczyzn, po trzech meczach mając na koncie zaledwie dwa punkty. Przeżywający trudne chwile Mariusz Jurasik nie został jednak pozostawiony w niedoli samemu sobie. - Rafał Biały to nie tylko trener rywala, ale mój bardzo dobry kolega - nie ukrywa szkoleniowiec zabrzan.
- Po dwóch pierwszych meczach do mnie zadzwonił i podtrzymywał mnie na duchu. Mówił, żebym się nie przejmował tymi dwoma porażkami, bo praca trenera to naprawdę ciężki chleb i wszystko się z czasem ułoży. Zapewniał, że chłopaki uwierzą, że mogą wygrywać - przyznaje "Józek".
Trener Pogoni Szczecin po końcowej syrenie pół żartem, pół serio pluł sobie w brodę. - Chyba niepotrzebnie zadzwoniłem - śmieje się Rafał Biały. - Jutro też do ciebie zadzwonię - dokazywał opiekun Portowców.
- Powiem szczerze, że było to dla mojego morale bardzo ważne. Wiedziałem, że przepracowaliśmy letni okres bardzo ciężko, ale po takich porażkach jak te z Azotami i Chrobrym było ciężko trzymać nerwy na wodzy. Słowa otuchy od trenera Białego przekazałem chłopakom i chyba w siebie uwierzyli - dodaje Jurasik.
Dla Trójkolorowych sobotnie zwycięstwo nad Portowcami miało wyjątkowe znaczenie. Szczecinianie byli wcześniej niepokonani, a przewaga zabrzan w tym meczu nie podlegała dyskusji. - Nie wiem czy to my zagraliśmy tak dobrze, czy Pogoń tak słabo. Bardzo jednak takiego spotkania potrzebowaliśmy. Przed nami ciężki wyjazd do Płocka, na pewno nie jedziemy tam po najniższy wymiar kary - zapowiada trener Górnika.