Mistrzowie Polski zremisowali z Rhein-Neckar Löwen!

Szczypiorniści Vive Tauronu Kielce w swoim trzecim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów zremisowali w Mannheim po fantastycznym widowisku z tamtejszym Rhein-Neckar Löwen 32:32.

Gospodarze przystępowali do tego pojedynku z pozycji lidera grupy B. Po dwóch z rzędu zwycięstwach (w tym z FC Barceloną Lassa), niemieccy kibice liczyli, że ich ulubieńcy pójdą za ciosem i w konfrontacji z mistrzami Polski także będą górą. Kielczanie w ostatniej kolejce wygrali wprawdzie dość pewnie z francuskim Montpellier, ale na starcie rozgrywek ulegli w Szeged tamtejszemu Pick. Do Mannheim podopieczni Talanta Dujszebajewa pojechali bez kontuzjowanych Mariusza Jurkiewicza, Piotra Chrapkowskiego i Mateusza Kusa, z kolei w składzie Rhein-Neckar Löwen zabrakło dwóch wielkich gwiazd - Darko Stanicia oraz Alexandra Peterssona.

Pojedynek lepiej rozpoczęli kielczanie, którzy po trafieniach Michała Jureckiego i Tobiasa Reichmanna prowadzili 2:0. Dobrze od pierwszych minut wyglądała gra ofensywna mistrzów Polski. Żółto-biało-niebiescy potrafili oszukać twardą obronę Niemców, świetnie spisywał się też Sławomir Szmal. Po 5. minutach było 2:4, ale zaledwie 120 sekund później, po dwóch celnych rzutach, do remisu doprowadził najpierw Stefan Kneer, a potem Gedeon Guardiola dał gospodarzom pierwsze prowadzenie (5:4). Od tego momentu żadna z drużyn długo nie mogła uzyskać większej przewagi. Na boisku toczyła się twarda, wyrównana walka. Po kwadransie meczu na tablicy świetlnej było 8:7, wtedy na ławce kar usiadł Mads Mensah Larsen, a dobrze dysponowany Michał Jurecki ponownie wyrównał.

W 20. minucie kolejną znakomitą interwencję zaliczył Sławomir Szmal, szybki kontratak wykończył Manuel Strlek i było 10:12. Wtedy o pierwszy czas poprosił szkoleniowiec Rhein-Neckar Lowen. Jego uwagi najwyraźniej pomogły, bo chwilę później, Niemcy podwyższyli obronę i w efekcie wyprowadzili całą serię zabójczych kontrataków. Po jednym z nich, w 26. minucie, i golu Uwe Gensheimera, było już 15:13. Na domiar złego dwie minuty kary otrzymał tym razem Julen Aguinagalde. Ostatnie fragmenty pierwszej połowy były koszmarne w wykonaniu mistrzów Polski, seryjnie popełniane błędy w ataku spowodowały, że do szatni obie siódemki schodziły przy wyniku 19:15.

Po zmianie stron Vive zmieniło ustawienie w obronie, Mateusz Jachlewski miał za zadanie kryć indywidualnie najgroźniejszych zawodników rywali. Między słupkami Sławomira Szmala zmienił natomiast Marin Sego. Cóż jednak z tego, gdy kielczanie nie potrafili po raz kolejny wykorzystać gry w przewadze. Ciężko im było zmusić gospodarzy do błędów w ataku. Sami mieli też kłopoty na środku własnej obrony i brakowało goli ze skrzydeł. Całe szczęście, że kapitalny dzień miał Michał Jurecki. Po jego siódmym trafieniu w 35. minucie, było 22:19. Największe problemy mistrzom Polski sprawiali z kolei Harald Reinkind oraz Kim Ekdahl Du Rietz. Mimo to, w 40. minucie Vive zdobyło w końcu bramkę kontaktową, duża w tym zasługa lepszej postawie defensywy, kilku wyśmienitym obronom Marina Sego i szybkim kontratakom. Chwilę później Tobias Reichmann doprowadził do remisu (23:23) i emocje zaczęły się od nowa.

Na kwadrans przed końcem, przy stanie 25:25, o czas poprosił ponownie trener Nikolaj Jacobsen. Po wznowieniu rozpoczął się kolejny okres wyrównanej, twardej walki, gdzie żaden zespół długo nie potrafił uciec rywalowi. W ostatnich dziesięciu minutach mecz nabrał zawrotnego tempa. Z obu stron padała jedna bramka za drugą. W 55. minucie Karol Bielecki mógł doprowadzić ponownie do remisu, ale przestrzelił rzut karny. Kiedy w następnej akcji trafił Andy Schmid, sytuacja Vive się skomplikowała. Na szczęście w 58. minucie, przy stanie 32:30, dwie minuty kary otrzymał Uwe Gensheimer, a gola kontaktowego zdobył Denis Buntić. To były decydujące momenty. Kielczanie odzyskali piłkę dokładnie ma minutę przed końcem i błyskawicznie do remisu doprowadził Uros Zorman (32:32). Niemcy mieli na swoją akcję piętnaście sekund. O czas poprosił trener gospodarzy. Po wznowieniu kielczanie faulowali rywali, Denis Buntić otrzymał dwie minuty, Niemcy mieli jeszcze trzy sekundy, ale nie zdobyli już bramki. Pojedynek zakończył się remisem!

Rhein-Neckar Löwen - Vive Tauron Kielce 32:32 (19:15)

Rhein-Neckar: Appelgren - Schmid 5, Sigurmannsson, Groetzki 3, Guardiola 1, Ekhdal Du Rietz 6, Gensheimer 5/1, Kneer 2, Baena Gonzalez 2, Steinhauser, Larsen 2, Pekeler, Reinkind 6.
Karne: 1/1.
Kary: 8 min.

Vive Tauron: Szmal, Sego - Buntić 3, Jurecki 9, Tkaczyk, Jachlewski 1, Zorman 2, Bielecki 5/4, Lijewski 1, Strlek 2, Cupić 1, Aquinagalde 5, Reichmann 3, Vujović.
Karne: 4/5.
Kary: 4 min.

Kary: Rhein-Neckar (Ekhdal Du Rietz, Larsen, Kneer, Gensheimer - po 2 min.); Vive Tauron (Aquinagalde, Buntić - po 2 min.).

Sędziowie: Matja Gubica i Boris Milosević (obaj Chorwacja).

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Paris Saint-Germain HB 14 13 0 1 455:385 26
2 MOL-Pick Szeged 14 9 2 3 411:397 20
3 SG Flensburg-Handewitt 14 7 1 6 378:370 15
4 HBC Nantes 14 5 4 5 421:408 14
5 HC Motor Zaporoże 14 5 1 8 413:412 11
6 RK PPD Zagrzeb 14 4 3 7 359:388 11
7 Skjern Handbold 14 3 2 9 398:439 8
8 Celje Pivovarna Lasko 14 3 1 10 380:416 7
Źródło artykułu: