Wielka chwila UKS-u PCM. "Czekaliśmy na to 32 lata"

UKS PCM Kościerzyna w sobotę odniósł historyczne zwycięstwo w PGNiG Superlidze. Podopieczne Dariusza Męczykowskiego wygrały z Olimpią-Beskid Nowy Sącz.

Dla UKS PCM Kościerzyna sam udział w PGNiG Superlidze kobiet to duże wydarzenie. Zespół z Kaszub jeszcze nigdy nie grał w tak wysokiej klasie rozgrywkowej. W szóstej kolejce beniaminek odniósł wreszcie pierwsze zwycięstwo. - To dla nas bardzo ważna chwila, gdyż osiągnęliśmy te zwycięstwo po 32 latach czekania - powiedział Dariusz Męczykowski.

Kościerski zespół w pierwszej połowie osiągnął wysoką przewagę. Pod koniec to Olimpia Beskid zaczął odrabiać straty. - Sędziowie gwizdali cały mecz bardzo dobrze. Nasze dziewczyny chciały grać za mocno w obronie i stąd posypały się kary. Nasze rywalki odrabiały stratę, a do tego my nie potrafiliśmy rzucić bramki w przewadze. Gdy gra była spokojna, prowadziliśmy siedmioma bramkami - zauważył Męczykowski.

- Później pojawił się stres. Dziewczyny na szczęście pokazały, że są lepsze, ale emocje miały wpływ na naszą grę. Chcieliśmy wygrać, a nietuzinkowe sytuacje wzięły się z gorących głów. Brakuje nam doświadczenia, ale z czasem ono przyjdzie. Zabrakło nam go w meczach z zespołami z Koszalina i z Lubina. Teraz będziemy chcieli grać lepiej i wygrywać - dodał trener klubu z Kaszub.

Mecz nie odbył się w Kościerzynie, a w Wielkim Klinczu. Dlaczego? - Nasz zespół finansują różne gminy, a my chcemy je reklamować. Zagramy nie tylko w Wielkim Klinczu, ale możliwe że również w Nowej Karczmie, czy w Lipuszu. Jest wola tamtejszych wójtów. Hala była pełna, doping kulturalny. Byliśmy świadkami wzorcowego przedstawienia Kaszubów i Górali. Nie było żadnych niesmacznych sytuacji. Powinniśmy wygrać wyżej, ale w końcówce doprowadziliśmy do nerwówki - przyznał Męczykowski.

Dariusz Męczykowski kandyduje w wyborach do Sejmu. Kto by go zastąpił na ławce UKS-u PCM? - Przede wszystkim najpierw muszę się dostać do Sejmu i wtedy będzie można coś więcej powiedzieć na temat ewentualnej zmiany trenera. Początkowo muszę zobaczyć jakie sprawowałbym obowiązki jako poseł i czy będzie można łączyć stanowiska, bo w samorządzie sobie z tym radziłem. Jeśli będę musiał przestać być trenerem, to najprawdopodobniej obowiązki przekażę Robertowi Majdzińskiemu. Ktoś do pomocy by mu się przydał, ale już sam wybierze. Najważniejsze, by wybrać najlepsze rozwiązanie dla dziewczyn - zauważył szkoleniowiec.

Komentarze (0)