- Faktycznie, mogłyśmy wygrać większą liczbą bramek - przyznała rozgrywająca Marlena Lesik, autorka 4 goli. - Zabrakło nam trochę chłodnej głowy, ale najważniejsze jest to, że dopisałyśmy 2 punkty. Jak zawsze przynosimy trochę horrorów i atrakcji, ale liczy się efekt końcowy. Powinnyśmy wygrywać z drużynami w naszym zasięgu - dodała.
Do przerwy Olimpia-Beskid prowadziła 14:9. Po zmianie stron było już nawet 18:10, ale zawodniczki Ruchu doprowadziły do stanu 20:16. Potem znów gospodynie powiększyły swoją przewagę. Skuteczność mogła być lepsza, ale mniej zastrzeżeń było do gry obronnej.
- Dziewczyny zagrały bardzo dobrze w defensywie. W pierwszej połowie miałyśmy dzięki temu sporo kontr. Nie wszystkie wykorzystałyśmy, ale na szczęście i tak udało się wypracować przewagę. Przeciwnik też się mylił, co ułatwiło nam zadanie. Mamy zwycięstwo i upragnione punkty - powiedziała trenerka Lucyna Zygmunt.
Małopolska drużyna nie ustrzegła się błędów. Nie chodzi tylko o niewykorzystane szanse rzutowe, ale też łatwe straty piłek, kroki, niecelne podania. - Musimy popracować nad skutecznością i atakiem pozycyjnym. Taki jest sport i nie zawsze wszystko wychodzi. Błędy wynikają też z faktu, iż mamy w zespole bardzo młode zawodniczki i nerwy biorą górę. Coraz więcej ogrania w takich meczach o punkty nada im pewności siebie, a przecież drzemią w nich duże możliwości. Jeszcze dużo pracy przed nami - zaznaczyła szkoleniowiec Olimpii-Beskidu Nowy Sącz.
Góralki mają apetyt na marsz w górę tabeli. Już w środę mogą poprawić swój dorobek na parkiecie drużyny, która w tym sezonie nie zachwyca - KPR-u Jelenia Góra. - Zawsze na boisku przeciwnika gra się trudno, ale wygrana z Ruchem może być bardzo pomocna w zdobyciu kolejnych punktów - zakończyła Lucyna Zygmunt.
Np. Lista najlepszych strzelczyn Superligi po 7 kolejkach:
Wprawdzie Nr 1 to Kolodziejska z 59 bramkami, ale już:
Nr 4 - "gasnaca z mec Czytaj całość