Zawodniczki AZS-u Łączpol AWFiS Gdańsk nie mogły trafić do bramki rywala. Do przerwy Energa AZS Koszalin prowadziła 13:2. - Nie pamiętam, żeby w mojej karierze kiedykolwiek zdarzyła się taka sytuacja. To chyba pierwszy raz - powiedziała Izabela Prudzienica, która zamurowała bramkę swojej drużyny.
Z czego wynikała tak znakomita seria w obronie? - Bardzo dobrze funkcjonowała nasza współpraca w obronie. Miałam też dobry dzień i wszystko się na to złożyło - przyznała bramkarka, której zespół w drugiej połowie nieco spuścił z tonu. - Gdańszczanki nie miały nic do stracenia, a my się rozluźniłyśmy. Wynik był pokaźny i dlatego to nastąpiło - dodała.
Gdański zespół nie potrafił się odnaleźć przy dobrze grającej Enerdze AZS. - Nie spodziewałyśmy się, że będzie tak łatwo. W gdańskim zespole jest dużo dobrych zawodniczek, ale my po prostu zagrałyśmy najlepiej, jak potrafimy - stwierdziła bohaterka klub z Koszalina.
Dla koszalinianek mecz w Gdańsku był okazją do rehabilitacji po ostatnim meczu z Piotrcovią. - Chciałyśmy się zrehabilitować dla kibiców, którzy są zawsze z nami i dla nas. Jesteśmy dobrym zespołem i dzięki temu poprawiły się nasze morale. Ostatnia porażka bolała - przyznała Prudzienica.