Potrzebny jest czas i cierpliwość - rozmowa z Michałem Świrkulą, zawodnikiem Zagłębia Lubin

Po blisko dziesięciomiesięcznej przerwie na parkiet powrócił Michał Świrkula. Golkiper Zagłębia Lubin, który doznał kontuzji w kwietniowym meczu play-off w Głogowie, zagrał w kontrolnym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. - Nie grałem jeszcze na pełnych obrotach, chciałem tylko poczuć atmosferę meczu i przyzwyczajać się do większych obciążeń - mówi "Świrek".

Łukasz Lemanik: W meczu sparingowym ze Śląskiem powróciłeś do gry po dłuższej przerwie. Jak wrażenia po w tym spotkaniu?

Michał Świrkula: Prawdę mówiąc to miała być taka forma zabawy, ale czułem się stosunkowo dobrze. Nie grałem jeszcze na pełnych obrotach, chciałem tylko poczuć atmosferę meczu i przyzwyczajać się do większych obciążeń. Chyba nie było najgorzej...

Jak ocenisz mecz ze Śląskiem? Była to Wasza pierwsza wygrana w tym roku...

- Byłem tak zaaferowany sobą, że nie wiele pamiętam (śmiech). Nie gramy jeszcze tak, jakbyśmy chcieli, ale najważniejsze dla nas w tym meczu było zgrywanie nowych zawodników i wypracowywanie własnego stylu. Zwycięstwo na pewno cieszy, ale trzeba też pamiętać, że Śląsk to zespół grający klasę rozgrywkową niżej.

Wróciłeś na parkiet zgodnie z przewidywaniami. To znaczy, że rehabilitacja przebiegła bez żadnych zastrzeżeń?

- Przy takich kontuzjach potrzebny jest czas i cierpliwość, rehabilitacja przebiegała raczej poprawnie, bez większych niespodzianek, chociaż miałem kilka momentów, nieprzewidzianych. Trzeba było czekać tydzień dłużej, bo coś tam jeszcze pobolewa itd. Trzeba pamiętać, że w moje kolano ingerował chirurg, wprowadził pewne zmiany i organizm potrzebuje czasu, żeby się z tym oswoić. Zresztą - można powiedzieć, że cały czas rehabilitacja trwa, równolegle z treningami

Czy stojąc między słupkami w najbliższym czasie będziesz musiał szczególnie uważać na kolano, które miałeś kontuzjowane?

- Prawda jest taka, że na kolano będę musiał uważać i dbać o nie już cały czas. Chociaż myślę, że niedługo będzie ono na tyle sprawne i stabilne, że nie będę czuł z tego powodu jakiegoś dyskomfortu. Czas działa na moją korzyść, zresztą poprawę czuję z treningu na trening.

Po tak długiej przerwie chyba czujesz już głód piłki?

- Oj tak! To naturalne. Tyle miesięcy bez możliwości gry to koszmar, chociaż w tym czasie mogłem poświęcić więcej czasu rodzinie. Na pewno jednak wszyscy się cieszymy, że wracam już do codziennego reżimu i coraz mniej jestem w domu.

Kontuzja nie oznaczała dla Ciebie całkowitego rozbratu z piłką ręczną. W czasie kontuzji występowałeś w roli komentatora Telewizji TVL. Czym było dla Ciebie to doświadczenie?

- To było coś nowego, ciekawego i interesującego. Jeżeli oglądalność TVL nie spadła przeze mnie, to dobrze (śmiech).

Przyglądałeś się poczynaniom kolegów z trybun. Jak oceniasz sytuację Zagłębia w walce o miejsce przed play-offami?

- Szanse są zawsze. Chodzi o to, że musimy jak najwięcej wygrywać i zbierać punkty, by uzyskać możliwie najwyższą pozycję. Nie możemy się poddawać, po prostu trzeba grać i walczyć.

Kto według Ciebie będzie liczył się w tym sezonie w walce o medale?

- Jak zwykle ci sami i "ktoś jeszcze". Zobaczymy jak po przerwie prezentować się będzie Olsztyn, czy uda się im utrzymać doskonałą formę, jest jeszcze Piotrków. No i wierzę głęboko, że i nam uda się jeszcze namieszać w stawce.

Które drużyny według Ciebie spadną z ligi?

- Te które zajmą dwa ostatnie miejsca.

Pierwszy mecz o stawkę zagracie już 4 lutego w Głogowie. Najprawdopodobniej wystąpisz w tym meczu, a Głogów chyba szczególnie źle Ci się kojarzy?

- Aż tak źle nie jest... Nie mam koszmarów związanych z tym miejscem, wręcz przeciwnie. Ostatnio tam wygraliśmy i o tym trzeba pamiętać, poza tym niech historia zatoczy koło i zacznę tam gdzie skończyłem. Zresztą, najpierw trzeba się załapać do składu….

W Chorwacji odbywają się obecnie Mistrzostwa Świata w piłce ręcznej. Jak oceniasz szanse "biało-czerwonych" na tej imprezie?

- Kandydatów jest dużo, poziom bardzo wyrównany. Zadecyduje wyrównana forma przez cały turniej. Chciałbym, aby Polska zajęła wyższe miejsce niż na poprzednim Mundialu. Tego Jej życzę.

Czego życzyłby sobie Michał Świrkula w najbliższym roku?

- Dużo zdrowia, bo jak dopisuje, to z resztą można sobie poradzić. Chciałbym również powrócić na, co najmniej, ten sam poziom, z którego z hukiem i boleśnie spadłem.

Komentarze (0)