Nikola Karabatić i spółka dali w czwartek białoruskiej drużynie lekcję szczypiorniaka. Po pierwszej połowie mieli już 15 bramek przewagi (20:5), ostatecznie zwyciężyli różnicą 11 trafień (34:23). Błysnęli przede wszystkim Thierry Omeyer (66-procentowa skuteczność w bramce) i Karabatić, który w pół godziny zdobył dziewięć goli. Do tego dołożył cztery przechwyty i asystę.
- Jestem bardzo zadowolony z tego, jak zagrałem przeciw Białorusi, ale ważniejsze jest dla mnie to, jak zaprezentowaliśmy się jako zespół. Świetnie wyglądaliśmy w obronie, byliśmy agresywni, a to pozwoliło nam wyprowadzić wiele kontr i szybkich ataków. Mogliśmy grać szybko, dzięki czemu zdobyliśmy wiele łatwych bramek - mówił po meczu.
31-letni Karabatić, najdroższy piłkarz ręczny świata i najlepszy szczypiornista 2015 roku, w trzech wcześniejszych meczach EHF Euro 2016 zawodził. W meczu z Macedonią miał 29 procent skuteczności (2/7), w starciu z Polską - tylko 14 (1/7). Dopiero w czwartek zagrał na swoim normalnym poziomie.
- Po meczu z Polską byłem bardzo rozczarowany i zły, nie tylko ze względu na porażkę, ale głównie na moją postawę. Dlatego cieszy mnie to zwycięstwo nad Białorusią. Dzięki niemu zyskaliśmy wiele pewności siebie przed trudnym meczem z Chorwacją - dodał.
Wtorkowa porażka z Polską zachwiała morale Francuzów. - To był nasz najgorszy mecz od dwóch, może nawet trzech lat. Polacy natomiast zagrali kapitalnie - ocenił Karabatić. - Dlatego też kolejne starcie po Polsce było dla nas niezwykle ważne pod kątem psychiki - nie chcieliśmy stracić pewności siebie i przekonania, że droga którą obraliśmy na starcie przygotowań jest odpowiednia. Nie chcieliśmy po prostu panikować - zakończył.
Dzięki czwartkowej wygranej nad Białorusią Francuzi zrównali się liczbą punktów z Polską i Norwegią w tabeli grupy I. Taki sam dorobek po zwycięstwie nad Macedonią ma również Chorwacja. W sobotę ekipa Karabaticia zmierzy się z Chorwacją, a Polska podejmie Norwegię. Mecze te w dużym stopniu zadecydują o tym, które drużyny zagrają w półfinale mistrzostw.
Trzeba było być dzielnym we wtorek ... Lecz wtedy ty rzuciłeś na siedem prób jedną bramkę ...