Reprezentacja Polski kobiet bardzo długo męczyła się ze swoim pierwszym rywalem podczas mistrzostw świata w Danii. W pewnym momencie zespół przegrywał 4:8. Mnożyły się błędy i głupie straty. Miało być lekko, łatwo i przyjemnie, tymczasem... - Może właśnie dlatego, że wszyscy myśleli, że będzie miło i przyjemnie, tak się to wszystko potoczyło. Inna sprawa, że te Kubanki indywidualnie potrafiły sobie poradzić - stwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty.pl Adrian Struzik.
- Myślę, że możemy zwalić to na karb tego, że był to pierwszy mecz. Najważniejsze są dwa punkty i to, że rozpoczęliśmy mistrzostwa świata od wygranej. Trzymam dalej kciuki za dziewczyny. Oby dalej wygrywały spotkania, a w jaki sposób to zrobią, jest nieważne - dodał nasz rozmówca.
Zaskoczeniem dla Biało-Czerwonych mogła być wysoko ustawiona defensywa. Nasze panie miały z nią problem zwłaszcza w pierwszej połowie. - Była agresywna, na pewno miała wpływ. Zadziałały też emocje. W pierwszych meczach na takiej imprezie zawsze odgrywają one dużą rolę. Myślę, że to miało spory wpływ na przebieg wydarzeń. Powtórzę jeszcze raz, najważniejsze było, żeby wygrać - zaznaczył Struzik.
Kibice nie mieli nic przeciwko temu, by sprawdziło się powiedzenie, że im trudniej na początku, tym łatwiej potem. Oceniając aspekt psychologiczny, Polki powinny wyglądać lepiej. - Schodzi pewne ciśnienie z zawodnika. Wszyscy uważali, że będzie to łatwiejsze spotkanie. To była jednak pułapka. Zwracam uwagę, że te Kubanki potrafiły rozegrać solidny mecz z Brazylią. Potrafią więc grać w piłkę ręczną.
Dzień później kadra rozegra kolejne spotkanie. Tym razem rywalem drużyny dowodzonej przez Kima Rasmussena będą Szwedki.