Dobrze wyglądały pierwsze minuty w wykonaniu szczecińskiej Pogoni. Gracze Rafała Białego rozpoczęli od prowadzenia. Jednak od momentu trafienia Mariusza Gujskiego role się odwróciły i to rywal nadawał ton wydarzeniom na parkiecie. - Niestety, tak się potoczył początek spotkania, że nie trafialiśmy ze stuprocentowych sytuacji - krótko acz treściwie wyjaśnił Dawid Krysiak.
Do przerwy granatowo-bordowi przegrywali 14:10, ale po zmianie stron ich strata dramatycznie wzrosła. Wydawało się, że ze stanu 23:16 nie można już wyjść obronną ręką. Tymczasem Pogoń zaczęła bronić bardzo wysoko od swojego pola karnego. Rywal właściwie nie miał okazji rzutowych. Przewaga topniała z każdą kolejną minutą.
- Rzeczywiście włączyła się ta nasza obrona. Mieliśmy kilka bramek straty, ale zaczęliśmy dochodzić rywala. Nie wykorzystaliśmy trzech szans, by zmniejszyć dystans na dwie bramki i się nie udało. Błąd, przeciwnik przechwycił piłkę, tak się zdarza w meczu, w którym są nerwy a wierzy się, że jeszcze można coś zrobić - przyznał nasz rozmówca.
Skrzydłowy rozegrał więcej niż poprawne zawody. Okazał się być najskuteczniejszym graczem granatowo-bordowych. Zdobył 8 bramek (choć w protokole wpisano mu 7). Niemniej pokaźny dorobek wcale go nie ucieszył. - Nikt nie patrzy na swoje zdobycze bramkowe. Jest to miły aspekt tego spotkania, ale na pewno nie będę się cieszył i świętował tej sprawy - dodał.
Pogoń w ostatnim czasie gra wolniej w ataku pozycyjnym, piłka nie krąży tak szybko między zawodnikami, a właśnie tym rozmontowywana była defensywa rywali. Krysiak zapytany, z czego to wynika, nie potrafił udzielić odpowiedzi. - Podejrzewam, że nikt z zawodników nie zna odpowiedzi na to pytanie. Nie wiemy z czego to wynika. Przyszedł jakiś kryzys. Nie wiadomo czy to może zmęczenie, czy jakieś niepotrzebne nerwy. Nie mam pojęcia o co chodzi. Staramy się w każdym meczu robić to, co umiemy najlepiej, ale ostatnimi czasy nie zdobywamy dwóch punktów - rzucił na koniec najmłodszy szczecinianin.
Siódemka z Grodu Gryfa rozegra jeszcze dwa spotkania w 2015 roku. Najpierw podejmie zabrzańskiego Górnika, a potem uda się do Kielc na mecz z mistrzem Polski - Vive Tauronem. Ewentualna zdobycz może podreperować trochę nastroje w drużynie.