Rok temu podczas rozgrywanego na Węgrzech i w Chorwacji czempionatu Starego Kontynentu Holenderki zajęły historyczne 7. miejsce, ale aby przywołać ich najlepszy występ na mistrzostwach świata trzeba się cofnąć aż o dziesięć lat. Dokładnie dekadę temu w Rosji uplasowały się na piątej lokacie. Dzięki temu poprawiły rezultat z roku 1971, kiedy to zakończyły rozgrywki na ósmym miejscu. Wtedy jednak były gospodyniami turnieju, w którym wzięło udział tylko dziewięć zespołów.
W kolejnych latach na światowych parkietach nie wiodło się Holenderkom najlepiej. Po historycznym występie w 2005 roku przyszły chude lata - najpierw ominęły je dwa turnieje z rzędu, a w następnych zajęły kolejno 15. i 13. miejsca. Wyniki na czempionacie globu nie oddają jednak w pełni rozwoju drużyny. Lepiej obrazują to rezultaty osiągane na mistrzostwach Europy. Już w 2010 roku Holenderki znalazły się na 8. miejscu, a dwa lata później pokładano w nich wielkie nadzieje, bo miały być gospodarzami turnieju. Na niespełna pół roku przed imprezą do siedziby Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej wpłynęła jednak informacja od holenderskiej federacji o wycofaniu się kraju z organizacji. Ostatecznie turniej odbył się w Serbii, a Pomarańczowe w nim nie wystąpiły. Podniosły się po tym najlepiej jak potrafiły i w 2014 roku zajęły wspomniane najlepsze, siódme miejsce.
Przepustką na tegoroczne mistrzostwa świata była dla nich wygrana w dwumeczu z Czeszkami. Na własnym parkiecie Holenderki pokonały swoje rywalki różnicą aż dziesięciu bramek 33:23, ale tydzień później w Sportowej Hali Most przegrały 23:25. Z awansu pozwolił im się cieszyć lepszy bilans bramkowy.
Do Danii przyjechały ze sporymi ambicjami, przede wszystkim chęcią pokazania się z jak najlepszej strony i zajścia w turnieju jak najdalej, ale też, jak większość drużyn, z marzeniem o zapewnieniu sobie przepustki do Rio. - Mamy dwa cele - poprawa w klasyfikacji w stosunku do rozgrywek z 2013 roku i pozostanie w imprezie na tyle długo aby zająć jedno miejsce w kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich - twierdzi trener Henk Groener. Szkoleniowiec wraz ze swoimi podopiecznymi realizuje w ten sposób program "Jeden zespół, jedno marzenie", który narodził się po nieudanej walce o występ na IO w Londynie.
Holenderska liga nie należy do najsilniejszych, więc większość zawodniczek występuje na co dzień za granicą. Podczas duńskiego turnieju największą rolę odgrywają Lois Abbingh, Estvana Polman czy Cornelia Nycke Groot. Wszystkie trzy znajdują się w czołówce statystyk. W rankingu najlepiej blokujących przewodzi z kolei Kelly Dulfer, która już dziewięciokrotnie powstrzymała w ten sposób rywalki.