Azoty Puławy uratowały remis w ostatnich sekundach

W meczu 16. kolejki PGNiG Superligi Azoty Puławy zremisowały z outsiderem rozgrywek MKS-em Zagłębie Lubin. Było to ostatnie spotkanie ligowe w tym roku, a jednocześnie przed przerwą na mecze styczniowych Mistrzostw Europy w Polsce.

Już przed meczem trenerzy i zawodnicy Azotów mówili, że Zagłębie ewidentnie im "nie leży". W meczu pierwszej rundy podopieczni trenera Ryszarda Skutnika pokonali rywali na ich terenie różnicą zaledwie jednej bramki (28:27). Już pierwsze minuty meczu zapowiadały, że nie inaczej będzie i tym razem.

Co prawda pierwszą bramkę dla Azotów rzucił szybko Robert Orzechowski, ale rywale nie byli dłużni i szybko odpowiedzieli celnym rzutem w wykonaniu Olega Macharashviliego. Kolejne minuty to walka bramka za bramkę z niewielkim wskazaniem na puławian - 5:4 w 8 min. po rzucie Patryka Kuchczyńskiego.

Jednak 3 min. później to przyjezdni objęli pierwsze w tym meczu prowadzenie 5:6 po golu Macharashviliego. Puławianie wzięli się jednak szybko za odrabianie strat i już w 16 min. to oni prowadzili po raz pierwszy w meczu różnicą dwóch bramek i było 9:7 po kontrze Przemysława Krajewskiego.

Kolejne 4 min. to tyleż samo bramek Miedziowych i tym razem to podopieczni Pawła Nocha wysforowali się na dwie bramki przewagi po kontrze Mateusza Wolskiego. Do przerwy mecz się ponownie się wyrównał, a szansę na prowadzenie Azotów po 30 min. zmarnował Adam Skrabania pudłując z kontry na kilka sekund przed końcowym gwizdkiem.

Początek drugiej połowy to nie przyniósł istotnej zmiany w grze obydwu zespołów. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, a najczęstszym wynikiem na tablicy świetlnej był remis. Dość powiedzieć, że po raz pierwszy w tej części gry przewagę dwóch trafień Azoty osiągnęły dopiero w 50 min. (24:22). Trzy minuty później był już jednak kolejny remis - 24:24 po rzucie Kamila Kriegera.

Ostatnia minuta meczu mogła przyprawić co bardziej wrażliwych kibiców o palpitację serca. Najpierw po drugiej z rzędu bramce Michała Bartczaka to przyjezdni objęli prowadzenie 28:27. Akcja Azotów i na 13 sekund przed końcem piłkę w bramce strzeżonej przez Patryka Małeckiego umieścił Skrabania.

W odpowiedzi na 9 sekund przed końcową syreną o czas poprosił trener Noch. Zawodnicy z Dolnego Śląska tuż po gwizdku szybko wypracowali sobie sytuację rzutową, ale chybili, a rzut rozpaczy Piotra Masłowskiego po koźle niemal z połowy boiska nie miał prawa zaskoczyć bramkarza Zagłębia i mecz zakończył się podziałem punktów.
Azoty Puławy - MKS Zagłębie Lubin 28:28 (15:15)
Azoty:

Bogdanow, Krupa, Zapora - Krajewski 4, Prce 3, Przybylski 1, Kubisztal 4, Kuchczyński 6, Orzechowski 4, Masłowski 3, Skrabania 2, Grzelak 1, Petrovsky.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min. (Kubisztal, Skrabania, Grzelak, Krajewski i Prce - po 2 min.).

Zagłębie: Shamrylo, Małecki - Gumiński 10, Krieger 4, Macharashvili 3, Marciniak 2, Szymyślik 2, Bartczak 2, Dzono 2, Stankiewicz 1, Przysiek 1, Wolski 1.
Karne: 6/7.
Kary: 14 min. (Szymyślik i Wolski - po 6 min., Stankiewicz - 2 min.).
Sędziowie: Dariusz Mroczkowski i Jakub Mroczkowski (Sierpc).
Widzów: 650.
Daniel Kordulski z Puław 

Komentarze (2)
avatar
iter
13.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To że Azoty mają obecnie lekką zadzyszkę to już było wiadomo od miesiąca. To że zagłębie jest na fali wznoszącej to też było jasne. Mimo to azoty prawdopodobnie by wygrały ten mecz 1 lub 2 bram Czytaj całość
avatar
Czarcik
12.12.2015
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Kurna tyle fajnych emocjonujących meczy a transmisji zero!