Sukces za sukcesem. To najlepszy rok w historii polskiej piłki ręcznej!

Newspix / NORBERT BARCZYK
Newspix / NORBERT BARCZYK

Tak dobrze nie było jeszcze nigdy. Niezależnie od wyników pozostałych meczów reprezentacji Polski kobiet na mistrzostwach świata w Danii, już teraz można stwierdzić - 2015 rok to najlepszy okres w historii piłki ręcznej w Polsce.

Minione dwanaście miesięcy zapamiętane zostanie jako pasmo wielkich sukcesów polskich drużyn na arenie międzynarodowej. Przełom stycznia i lutego przyniósł brąz męskiej reprezentacji na Mistrzostw Świata 2015 w Katarze. Później, pod koniec maja, Vive Tauron Kielce wywalczyło 3. miejsce w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Na finiszu roku polskie szczypiornistki awansowały natomiast do półfinału mistrzostw świata w Danii. Obie kadry mogą zagrać na igrzyskach w Rio... Nigdy nie było tak dobrze!

Panowie dali przykład

2015 rok rozpoczął się dla polskiej piłki ręcznej znakomicie. Na mistrzostwach świata w Katarze Biało-Czerwoni walczyli jak lwy i dzięki ambitnej postawie wrócili z Bliskiego Wschodu z brązowymi medalami.

Ich poczynania na mundialu śledzili nie tylko fani szczypiorniaka. Piłka ręczna na kilkanaście dni stała się sportem narodowym, szczypiorniści zapewniali bowiem emocje i kończone happy-endami horrory. Grupowy bój z Rosją, fenomenalny występ w 1/8 finału ze Szwecją, historyczny ćwierćfinałowy triumf nad Chorwacją - te mecze sprawiły, że kadrę za jej ambicję i poświęcenie pokochał niemal każdy.

Efekt był tak, że ostatni występ Biało-Czerwonych na mistrzostwach - spotkanie o 3. miejsce z Hiszpanią, oglądało blisko 8 mln widzów. Polacy nie zawiedli - w ostatniej sekundzie do dogrywki doprowadził Michał Szyba, a w niej nasi szczypiorniści nie dali już sobie wydrzeć wygranej. Ustępujących z mistrzowskiego tronu Hiszpanów pokonali jedną bramką.

Po mistrzostwach w Katarze Michał Szyba został bohaterem narodowym
Po mistrzostwach w Katarze Michał Szyba został bohaterem narodowym

Gdy dzień później kadra lądowała na Okęciu, witały ją tłumy rozradowanych kibiców. Bohaterem narodowym został przede wszystkim Szyba, którego w swym studiu chciała mieć niemal każda telewizja śniadaniowa w kraju. Kadra zaistniała wówczas w świadomości ludzi nie interesujących się sportem i zdobyła ich uznanie. Zasłużenie.

Podium po raz drugi

Cztery miesiące później 3. miejsce w rozgrywkach Ligi Mistrzów wywalczyli szczypiorniści Vive Tauronu Kielce. Mistrzowie Polski drogę do turnieju Final Four w Kolonii utorowali sobie w spektakularny sposób, z 14 rozegranych spotkań wygrywając aż 13. W ćwierćfinale rozgrywek, po heroicznych bojach, okazali się lepsi od zasilanego rosyjską gotówką Vardaru Skopje.

W półfinale Ligi Mistrzów kielczanie ulegli późniejszemu triumfatorowi, Barcelonie, a w meczu o 3. miejsce po raz kolejny pokazali miejsce w szeregu mistrzowi Niemiec, THW Kiel. W ten sposób Vive powtórzyło wynik sprzed dwóch lat, kiedy także po wygranej nad Kiel finiszowało na podium rozgrywek.

Występem w Kolonii mistrzowie Polski potwierdzili, że należą do europejskiej (czytaj: światowej) czołówki szczypiorniaka. O sile zespołu stanowili medaliści z Kataru - Sławomir Szmal, Karol Bielecki, Michał Jurecki, Piotr Chrapkowski, Piotr Grabarczyk i Krzysztof Lijewski. Dodatkowo Bielecki z 92 bramkami na koncie zajął 4. miejsce w klasyfikacji strzelców.

Panie biorą przykład z panów

- Wygrałyśmy z Rosją, no kurde... To przecież jedna z najlepszych ekip na świecie. Zaje......, bardzo się cieszymy - mówiła przez łzy po meczu z Rosją Kinga Achruk. Polki dokonały w Danii niemożliwego. Po fazie grupowej na ich głowy (a może przede wszystkim głowy sztabu szkoleniowego) spadła fala krytyki. W dużej mierze uzasadnionej, bo zespół grał fatalnie i męczył się w meczach z outsiderami z KubyChin czy Angoli. Od Holenderek dostał natomiast lekcję w postaci 11-bramkowej porażki.

Fot. PAP/EPA/HENNING BAGGER
Fot. PAP/EPA/HENNING BAGGER

W fazie pucharowej zobaczyliśmy jednak zupełnie inną drużynę. Zdecydowaną, pewną siebie, grającą bez kompleksów. W 1/8 finału od muru stworzonego przez polską defensywę odbiła się reprezentacja Węgier, w ćwierćfinale w starciu z Biało-Czerwonymi poległy natomiast niepokonane dotąd Rosjanki. - Dziewczynom puściły hamulce, które trzymały je w fazie grupowej - komentował drugi trener, Antoni Parecki.

Środowym zwycięstwem nad Sborną szczypiornistki co najmniej wyrównały swój najlepszy wynik w historii, czyli 4. miejsce z poprzednich mistrzostwach świata w 2013 roku. Co ciekawe, Biało-Czerwone to też jedyna drużyna, która powtórzyła wynik z turnieju Serbii. Pozostałe ówcześni półfinalistki - Serbki, Dunki i Brazylijki, tym razem o medale nie zagrają.

Polki w Danii czerpią z męskiej reprezentacji. Starcia z Węgrami i Rosją były trzymającymi do ostatnich sekund horrorami, w których ostatnie słowo należy do Biało-Czerwonych. Oba mecze Polki wygrały jedną bramką, nie pozwalając kibicom na choć trochę odpoczynku i spokoju. - A to jeszcze nie koniec! - zapowiadają. W piątek zagrają z Holandią o finał i największy sukces w historii polskiego kobiecego szczypiorniaka. Miłość fanów mają już bez tego.

Źródło artykułu: