Polki przegrywały już różnicą dziewięciu bramek. W końcówce pokazały charakter, ale nie wystarczyło to do zwycięstwa. - Trzeba uczciwie przyznać, że zespół holenderski był lepszy. Grał skuteczniej, wykorzystywał nasze braki. Co prawda w drugiej połowie zdarzył się moment, w którym Polki zbliżyły się na trzy bramki i w takiej sytuacji wszystko jest możliwe, jednak z przebiegu całego spotkania dominował zespół holenderski. Kontrolował przebieg meczu i wykorzystywał wszystkie błędy, które popełnialiśmy - powiedział Jerzy Ciepliński, trener reprezentacji Polski z lat 1994-2000 i 2006 w rozmowie z WP SportoweFakty.
Tym razem nie było dużego zagrożenia z drugiej linii. Niezwykle skuteczna w starciu z naszymi rozgrywającymi była defensywa Holandii. - Wydaje mi się, że Karolina Kudłacz-Gloc była pozostawiona sama sobie. Nie miała wsparcia wśród pozostałych rozgrywających, które nie zawsze grały skutecznie w ważnych momentach - przyznał szkoleniowiec AZS-u Łączpol AWFiS Gdańsk.
Nie można mieć natomiast większych zarzutów do kołowych. - Rzeczywiście, szczególnie w początkowej fazie gry Patrycja Kulwińska wykazała się dużą skutecznością. Piłki kierowane przez koło kończyły się bramkami, jednak nieumiejętnie wracaliśmy do obrony. Holenderki zdobywały przewagę i nie mogliśmy zneutralizować uciekających w pierwsze tempo skrzydłowych - zauważył Jerzy Ciepliński.
Polki z rozegrań rzuciły 6 bramek na 27 prób. - Mamy tu dowód na to, że nie było zagrożenia. Później trzeba było szybko wracać do obrony, a Holenderki grały w pierwsze tempo. Tutaj należy jednak wyróżnić bramkarki, który odbiły wiele trudnych piłek. Nasze rywalki miały dogodne pozycje - ocenił.
W drugim półfinale grają ze sobą Rumunia i Norwegia. - Łatwiej byłoby nam w konfrontacji z zespołem rumuńskim. Skandynawki nam nigdy nie leżały. To zespoły grający inaczej i trudno się z nimi gra. Jeśli chodzi o Rumunki, to jak na nie trafimy i zdołamy wyeliminować Neagu, jest realna szansa na brązowy medal - zakończył Ciepliński.