W niezbyt silnie obsadzonym Christmas Cup zwycięstwo Biało-Czerwonych wydawało się formalnością. Z Ukrainą poszło jak z płatka, nieco więcej potu trzeba było wylać podczas boju z Czechami. Nasi południowi sąsiedzi pod koniec zbliżyli się do polskich szczypiornistów na trzy bramki i napędzili sporo strachu podopiecznym Michaela Bieglera. - To był dla nas właściwy turniej by wejść na właściwe tory - komentuje Kamil Syprzak.
Do najważniejszych spotkań roku pozostało jeszcze trochę czasu i Polacy mogą spokojnie przygotowywać się do turnieju. Na początku stycznia nasi reprezentanci spędzą kilka dni w Krakowie, a potem udadzą się do hiszpańskiego Irun, gdzie czeka ich poważniejszy sprawdzian niż we Wrocławiu. Po drugiej stronie staną reprezentacje Brazylii, Szwecji i Hiszpanii.
- Ostateczny test to ME. Tam drużyna musi grać na piątkę. Turniej przygotowawczy, jak sama nazwa wskazuje, dopiero pozwala nam przyszykować się na najważniejsze mecze - stwierdza Sławomir Szmal.
Polscy bramkarze już na 17 dni przed startem mistrzostw znajdują się w wysokiej formie. Sławomir Szmal niemal tradycyjnie gwarantuje wysoka jakość w bramce. Po meczu z Ukrainą na murowanego kandydata do kadry na ME wyrósł Piotr Wyszomirski. Zawodnik MOL-Pick Szeged przyciągał piłki niczym magnes i w ciągu 18 minut drugiej połowy dał się pokonać zaledwie dwa razy.
Marcin Górczyński z Wrocławia