Po pierwszej kolejce zmagań w grupie B w zdecydowanie lepszej sytuacji byli Chorwaci, którzy sześcioma bramkami pokonali Białoruś. Z kolei Norwegowie w piątek musieli uznać wyższość Islandii, przegrali zaledwie jedną bramką i w starciu z Chorwatami chcieli zrehabilitować się za tę porażkę. W dodatku w pierwszym niedzielnym meczu Białoruś sensacyjnie pokonała Islandię, co nie było korzystnym rozstrzygnięciem dla Wikingów.
Mecz zdecydowanie lepiej rozpoczęli Chorwaci, którzy byli skuteczniejsi, lepiej grali w defensywie i kończyli swoje kontrataki. Podopieczni Żeljko Babicia po dziesięciu minutach prowadzili już 7:3. Jednak po szybkim wywalczeniu przewagi w szeregi reprezentacji Chorwacji wkradło się rozprężenie, co skrzętnie wykorzystali Norwegowie, którzy po kwadransie przegrywali już tylko jedną bramką (9:8).
Gra obu drużyn falowała. Chorwaci mieli już trzy gole przewagi i wydawało się, że pójdą za ciosem i po raz drugi nie oddadzą zaliczki, lecz nic bardziej mylnego. Norwegowie uspokoili swoją grą i szybko odrobili straty. Mirko Alilović był bezradny przy rzutach rywali, a ci celnie rzucali niemal z każdej pozycji: zarówno z dystansu skrzydła, jak i z sześciu metrów. Do przerwy prowadzili jednak Chorwaci - 17:16.
Po przerwie stroną dominującą byli Norwegowie, a świetnie w bramce spisywał się Espen Christensen, który odbijał niemal każdy rzut rywali. Chorwaci przez pierwsze 8 minut drugiej części gry zdołali rzucić tylko jedną bramkę, a reprezentacja Norwegii prowadziła 20:18. Z trybun katowickiego Spodka słychać było głośny śpiew norweskich kibiców, którzy dopingiem zagrzewali swoich rodaków do boju.
Chorwaci szybko doprowadzili do wyrównania, a następnie długo żaden z zespołów nie potrafił odskoczyć rywalom na dystans większy niż dwie bramki. Ponownie w spodku licznie zgromadzona publiczność była świadkiem pełnej emocji końcówki. Norwegowie na 7 minut przed końcem prowadzili 30:28, ale dwie kontry na bramki zamienili Manuel Strlek oraz Ivan Cupić i na tablicy wyników znów był remis.
Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Po tym jak Chorwaci doprowadzili do wyrównania, ponownie Norwegowie wypracowali sobie dwubramkową zaliczkę. Tej przewagi Wikingowie nie dali już sobie odebrać. Norwescy kibice na trybunach wiwatowali. Dla Norwegów to pierwsze zwycięstwo na EHF Euro 2016.
Norwegia - Chorwacja 34:31 (16:17)
Norwegia: Christensen, Erevik - Sagosen 3, Kristensen, Hykkerud 1, Myrhol, Overby, Mamelund 1, Tonnesen 5/1, Jondal 2, Bjornsen 7/3, Lindboe, Gullerud 1, O'Sullivan 3, Reinking 5, Hansen 6.
Karne: 4/5
Kary: 8 min.
Chorwacja: Stevanović, Alilović - Marić 4, Duvnjak 8, Kopljar 2, Gojun, Horvat 5/4, Karacić 1, Strlek 2, Cupić 3, Kovacević, Mamić 1, Sebetić, Slisković 2, Cindrić 2, Brozović 1.
Karne: 4/5
Kary: 12 min.
Kary: Norwegia - 8 min. (Mamelund - 2 min., Overby - 2 min., Sagosen - 2 min., Bjornsen - 2 min.) Chorwacja - 12 min. (Mamić - 2 min., Duvnjak - 2 min., Kopljar - 2 min., Brozović - 2 min., Sebetić - 2 min., Gojun - 2 min.)
Sędziowie: O. Raluy Lopez, A. Sabroso Ramirez (Hiszpania).
Łukasz Witczyk z Katowic
Polska - Macedonia. Kamil Syprzak: Francja takie błędy wykorzysta