Reprezentacja Chorwacji mistrzostwa Europy rozpoczęła od zwycięstwa 27:21 nad Białorusią. Drugim rywalem zespołu z Bałkanów była Norwegia. Mecz z Wikingami rozpoczął się po myśli Chorwatów, którzy po 11 minutach prowadzili czterema bramkami. Ze zwycięstwa cieszyli się jednak Norwegowie.
Taki rezultat oznacza, że po dwóch kolejkach każdy z zespołów rywalizujących w grupie B ma na swoim koncie po 2 punkty i wtorkowe pojedynki zadecydują o awansie do kolejnej fazy europejskiego czempionatu. Chorwaci długo rozpamiętywali porażkę z Islandczykami. - Straciliśmy 34 bramki i to moim zdaniem jest zdecydowanie za dużo. Nigdy nie zdarzyło się, żeby Chorwacja straciła tyle goli i wygrała - stwierdził Jakov Gojun.
We wtorek Chorwaci zmierzą się z Islandczykami, którzy również przystąpią do meczu z nożem na gardle. Ekipa z wyspy gejzerów w niedzielę przegrała z Białorusią i mocno skomplikowała swoją sytuacje. Mecz tych drużyn rozegrany zostanie o 20:30. Wcześniej w katowickim Spodku zagrają Białorusini z Norwegami. Wynik tego meczu będzie niezwykle ważny również dla Chorwacji i Islandii.
Z wagi ostatnich spotkań doskonale zdają sobie sprawę zawodnicy wszystkich drużyn grających w grupie B. Chorwaci do spotkania z Islandią przystępują z dużym animuszem. - Musimy wszystko poukładać sobie w głowach i zapomnieć o meczu z Norwegią. Mamy teraz spotkanie z Islandią, w którym wygrana jest koniecznością - przyznał Gojun.
Łukasz Witczyk z Katowic
Polska - Macedonia. Kamil Syprzak: Francja takie błędy wykorzysta