Niemcom w pierwszej połowie nie wychodziło dosłownie nic. Jedynie skuteczność Tobiasa Reichmana utrzymywała jego rodaków w grze. Trener Dagur Sigurdsson próbował na środku rozegrania Fabiana Wiede i Niclasa Pieczkowskiego. Bezskutecznie. Szwedzka obrona zatrzymywała natarcia rywali i drużyna z północy Europy prowadziła 17:13.
- Mieliśmy mnóstwo problemów w obronie w pierwszej części, poza tym docieraliśmy się w ataku. Bardzo trudno gra się przeciwko fantastycznej szwedzkiej defensywie i ich bramkarzom - wyjaśnił trener Niemców, Dagur Sigurdsson.
Ponownie okazało się, że Szwedzi nie są w stanie zagrać dwóch równych połówek. Analogicznie do meczu ze Słowenią, podopieczni duetu Lindgren-Olsson stracili właściwy rytm gry i z rzadka umieszczali piłkę w siatce. Szwedzcy gracze szukali szczęścia z drugiej linii, ale jedno z lepszych spotkań w kadrze rozegrał bramkarz Andreas Wolff. Zawodnik HSG Wetzlar zakończył pojedynek ze skutecznością oscylującą wokół 40 proc.
- Pomimo olbrzymiej ilości naszych błędów, zdołaliśmy odwrócić losy meczu. Andreas Wolff bardzo nam pomógł, zaliczył świetny występ. Wynik był na styku, ale tym razem szczęście uśmiechnęło się do nas - oznajmił islandzki szkoleniowiec.
Awans Niemców do kolejnej rundy jest w ich rękach. Wystarczy, że co najmniej zremisują ze Słowenią. Z pewnością nie będzie to łatwe zadanie. Bałkańska reprezentacja w swoim drugim pojedynku postawiła bowiem bardzo trudne warunki kandydatom do medalu, Hiszpanom.
Marcin Górczyński z Wrocławia