Słoweńscy szczypiorniści inaczej wyobrażali sobie "mecz o wszystko" z Niemcami. Drużyna z Bałkanów nie przypominała ekipy, która kilka dni wcześniej urwała punkty Hiszpanom. Zabrakło skuteczności ze skrzydła i dograń do koła. Słabiej niż zazwyczaj prezentowali się też rozgrywający. Na wyróżnienie zasłużył jedynie Vid Kavticnik, który wydawał się jedynym w pełni zaangażowanym Słoweńcem. Pozostała część zespołu momentami snuła się po boisku.
- Zaczęliśmy spotkanie bardzo dobrze, ale z czasem seryjnie marnowaliśmy okazje. Bramkarz rywali był niesamowity, jeżeli chodzi o rzuty z pierwszej linii. Pojawiła się nerwowość, straciliśmy koncepcję gry - wyjaśnia Sebastian Skube, rozgrywający kadry.
Po trzech meczach skończyła się słoweńska przygoda z EHF Euro 2016. Podopieczni Veselina Vujovicia są chyba największymi pechowcami imprezy. Hiszpanie w ostatnich sekundach odebrali im zwycięstwo, a w pierwszym meczu po kapitalnej pogoni w końcówce zabrakło już sił i Szwedzi wyszli z batalii zwycięsko. Jedna z najbardziej efektownie grających reprezentacji jedzie do domu.
- Ciężko się z tym pogodzić. Zagraliśmy fatalną pierwszą połowę ze Szwedami, a szkoda, bo powinniśmy ten mecz wygrać. Z Hiszpanami było już dużo lepiej. W ostatnim meczu z Niemcami brakło już sił. Zadecydowała nerwowość w naszej grze - przyznaje z żalem zawodnik Bjerringbro-Silkeborg.