Do Rundy Głównej turnieju zarówno Polacy, jak i Norwegowie awansowali z kompletem punktów. Obie drużyny sprawiły niespodzianki - Biało-Czerwoni ograli Francję 31:25, Skandynawowie pokonali Chorwatów 34:31.
W meczu o stawkę te dwie reprezentacje po raz ostatni mierzyły się dawno, bo w 2009 roku. W spotkaniu, którego zwycięzca zapewniał sobie awans do półfinału mistrzostw świata, nasza ekipa wygrała 31:30 po legendarnym już rzucie Artura Siódmiaka na sekundy przed końcową syreną.
Od kiedy trenerem Polaków jest Michael Biegler, z Norwegami mierzyliśmy się dwukrotnie i oba te mecze przegraliśmy - 23:24 w Scandinavian Open w czerwcu 2013 roku i 25:30 w towarzyskim turnieju w Oviedo, tuż przed mistrzostwami świata 2015.
Norwescy dziennikarze nie przywiązują większej wagi do tych rezultatów i podkreślają, że wielkim faworytem sobotniego pojedynku są Biało-Czerwoni. - Macie bardzo silny zespół, doświadczonych zawodników i gracie przed własną publicznością. Jeśli przegracie, będzie to duża niespodzianka. Według mnie norweska drużyna nie osiągnęła jeszcze poziomu polskiej. Oczywiście, to jest sport, ale nie daję mojej reprezentacji więcej niż 30 procent szans na zwycięstwo - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jostein Overvik, handballowy ekspert dziennika "Verdens Gang".
Patrick Sten Rowlands, komentator telewizji NRK, również faworyta widzi w Polsce, ale podkreśla bojowe nastroje norweskich szczypiornistów. - Najtrudniejszym przeciwnikiem w drugiej fazie będzie dla nich Francja. Z Macedonią powinni sobie poradzić, z Polakami również powalczą. Nasi zawodnicy uważają, że styl gry drużyny Bieglera im odpowiada, że wiedzą, jak dobrze bronić przeciwko rywalom z dużą siłą rażenia z drugiej linii - mówi.
Zarówno Overvik, jak i Sten Rowlands, widzą duży potencjał w drużynie trenera Christiana Berge, ale uważają, że brak jej doświadczenia. - Tacy gracze, jak Sander Sagosen czy Christian O'Sullivan są przyszłością naszej reprezentacji, jednak brakuje im stabilności formy - zaznacza Overvik. - Sagosen ma wielki talent, ale póki co razi nieskutecznością. Zdobył tylko 8 bramek, choć rzucał aż 24 razy.
21-letni środkowy rozgrywający zdaniem byłego selekcjonera Norwegów Roberta Hedina ma potencjał, by stać się najlepszym piłkarzem ręcznym na świecie. Sten Rowlands uważa, że Sagosen jest najważniejszą postacią w zespole. - Kontroluje większość poczynań w ataku. Jest mózgiem drużyny. Nie rzucił zbyt wielu goli, ale dzięki niemu bramki zdobywają koledzy - podkreśla komentator NRK. Jego słowa znajdują potwierdzenie w liczbach - Sagosen w trzech meczach zanotował aż 14 asyst.
Inni kluczowi gracze reprezentacji Norwegii to Harald Reinkind, wschodząca gwiazda silnego niemieckiego Rhein Neckar Loewen, Espen Lie Hansen, Christian O'Sullivan i Kristian Bjornsen. Ten ostatni był najlepszym strzelcem zespołu w pierwszej fazie - zdobył 17 bramek. Dobrą robotę wykonuje również Kent Robin Tonnesen, który tak jak Reinkind występuje w czołowej drużynie Bundesligi - w Fuechse Berlin.
Norwegowie będą mieli szansę na zwycięstwo, jeśli zagrają twardo w obronie, wykorzystają szybkość swoich graczy, a swój dzień będzie miał spisujący się w Polsce nadspodziewanie dobrze bramkarz Espen Christensen. No i jeśli uda im się zatrzymać Karola Bieleckiego. - To najbardziej rozpoznawalna postać w polskim zespole. Jest dla nas największą gwiazdą - mówi Sten Rowlands. - Znamy jego możliwości, wiemy, że potrafi rzucać bramki z 11-12 metrów. Nasi zawodnicy uważają go za duże zagrożenie, szanują go i są świadomi, że jeśli chcą zwyciężyć, muszą sobie z nim poradzić.
Dla wielu graczy niedoświadczonej drużyny Christiana Berge mecz z Polską w Krakowie będzie największym przeżyciem w dotychczasowej karierze. Wiedzą jednak, że to nie na nich ciąży presja, że nie muszą, a mogą wygrać i powinni się cieszyć atmosferą sportowego święta. Ich celem na sobotni wieczór jest uciszenie polskich kibiców, a na cały turniej - wywalczenie awansu do jednego z turniejów kwalifikacyjnych do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.
- Czy możemy awansować do półfinału? Nie wydaje mi się. Myślę, że o medale zagrają Polacy i Francuzi - mówi Overvik. - Dla nas kluczowa jest możliwość walki o igrzyska, na których Norwegowie wystąpili tylko raz, w 1972 roku.
Polska - Norwegia. Krzysztof Lijewski: Norwegowie grają efektownie i efektywnie
{"id":"","title":""}