Siergiej Rutenka. Człowiek trzech paszportów

Był gwiazdą Barcelony. Teraz szuka klubu. Kiedyś pokonał Polaków jako Słoweniec. Obecnie gra dla Białorusi. Siergiej Rutenka Biało-Czerwonym stawi czoła w poniedziałek o godzinie 20:30.

Doświadczony rozgrywający miał w życiu już trzy obywatelstwa. Obok białoruskiego także hiszpański oraz słoweński. Grał w dwóch reprezentacjach. Debiutu w kolejnej się nie doczekał.

Żonglerka paszportami

Rutenka ze Słoweńcami wystąpił na igrzyskach olimpijskich i został królem strzelców mistrzostw Europy. Ojczyznę opuścił w wieku osiemnastu lat. Wybrał grę dla Gorenje Velenje, choć miał też oferty z Bundesligi. Po dwóch latach dostał paszport, po czterech założył reprezentacyjną koszulkę. - Słowenia stała się dla mnie drugim domem - tłumaczył potem z wywiadach.

Później Rutenka został Hiszpanem. Białorusin podpisał siedmioletni kontrakt z BM Ciudad Real, a limit obcokrajowców funkcjonujący w tamtejszych klubach zmusił go do przyjęcia obywatelstwa.

Władze hiszpańskiej federacji liczyły, że namówią go także do występów w reprezentacji. Sam zawodnik był pełen entuzjazmu. - Chcę im pomóc wygrywać tytuły. Najpierw muszę jednak poczekać kilka lat, aż skończy się regulaminowa dyskwalifikacja - mówił. W 2010 roku postanowił jednak zagrać dla Białorusi. Zrobił Hiszpanów w trąbę, a ci się wściekli. Chcieli mu zabrać paszport. W końcu odpuścili.

Powrót do domu

Rutenkę w kraju przyjęto z radością. - Nikt mnie nie potępiał za to, że kiedyś zagrałem dla Słoweńców. Spotkałem raczej zrozumienie - wyjaśnia. Od 2013 roku gra z Białorusią na wszystkich wielkich turniejach. Z drobnymi sukcesami. Na poprzednich ME jego zespół po pokonaniu Czarnogóry wystąpił w drugiej rundzie. Teraz do fazy zasadniczej podopieczni Jurija Szewcowa awansowali kosztem Islandczyków. Grali także w 1/8 finału hiszpańskich mistrzostw świata.

Rozgrywający jest liderem zespołu na boisku i poza nim. Podczas EHF Euro 2016 spędził na parkiecie dwie godziny. Zdobył dwadzieścia pięć bramek, miał jedenaście asyst, wywalczył trzy rzuty karne. Drużynie oddaje serce. - Gdy zespołowi nie idzie, potrafi być bardzo impulsywny - przyznaje Szewcow.

Zawodnik za milion euro

Jesienią Rutenka spędził kilka tygodni w katarskiej Lekhwiyi. Szybko wrócił jednak do domu. - Pozwolę sobie na żart: Lekhwiya SC to klub, który ma problem ze wszystkim, poza pieniędzmi - śmieje się. Obecnie szuka pracodawcy. Nazwę nowej drużyny ma ogłosić po zakończeniu ME.

Ofert na pewno otrzymał sporo. To przecież sześciokrotny zwycięzca Ligi Mistrzów (z Celje Pivovarną Laską, Ciudad Real i Barceloną), na którego władze Dumy Katalonii wyłożyły kiedyś siedemset tysięcy euro. Dziś nie jest tyle wart. Ma 34 lat, do końca kariery bliżej mu niż dalej. ME pokazują jednak, że wciąż stać go na walkę z najlepszymi.

Kamil Kołsut z Krakowa

Harald Reinkind: Chcieliśmy uciszyć 15 tysięcy Polaków. Udało się!

Źródło artykułu: