Michał Gałęzewski: W ostatnim meczu przegrałyście z zawodniczkami z Jeleniej Góry, jednak z drugiej połowy możecie być chyba zadowolone?
Agnieszka Białek: Tak, to prawda. Mecz bardzo dobrze rozpoczęły jeleniogórzanki, jednak my drugą połowę zagrałyśmy zdecydowanie lepiej niż pierwszą, w której nie potrafiłyśmy się odnaleźć. Poprawiłyśmy grę w obronie i byłyśmy skuteczniejsze. Możemy być z tego zadowolone.
W jednej z akcji przy powrocie do obrony upadłaś i wydawało się, że może być coś poważniejszego. Co się tam stało?
- Cofałam się do obrony i w ferworze walki upadłam na kolano. Podczas meczu jest jednak wzmożona adrenalina i nie czuje się bólu, który przyszedł dopiero później. Na szczęście nie jest to żadna groźna kontuzja i mogę normalnie uczestniczyć w treningach.
Z Gdańska odeszło 10 zawodniczek z podstawowego składu, natomiast ty zostałaś. Dlaczego?
- Nie miałam konkretnych propozycji z innych klubów. Dodatkowo w tym roku mam maturę i postanowiłam, że do końca sezonu pozostanę w Gdańsku.
W poprzedniej kolejce miałyście jechać na mecz wyjazdowy... Miałyście... Jednak klub wolał oddać to spotkanie walkowerem dla zaoszczędzenia 2 tysięcy zł. Jak się czuje zawodniczka, gdy mocno trenuje na treningach a klub nie pozwala jej pojechać na mecz z powodów finansowych?
- Nie ma się co oszukiwać - byłyśmy zawiedzione, że odebrano nam szansę na zmierzenie się w pojedynku z Lubinem. Pomogłoby nam to w nabraniu bezcennego doświadczenia. Poza tym grając w Ekstraklasie powinno się rozgrywać wszystkie spotkania, bo walkowery nie świadczą dobrze o kondycji piłki ręcznej w Polsce i nie mogą pomóc w przyciągnięciu na hale nowych kibiców.
W lidze gracie bardzo młodym składem. Czy wierzysz w to, że uda się utrzymać w Ekstraklasie i wygrać choćby z Warszawą, która nie wygrała jeszcze żadnego meczu?
- Wiem, że będzie to szalenie trudne, ale postaramy się wygrać z Warszawą, a także powalczymy w pozostałych spotkaniach do końca sezonu o jak najlepszy wynik.
Paradoksalnie gra juniorkami może pomóc twojemu klubowi w zdobyciu trzeci raz z rzędu Mistrzostwa Polski Juniorek, gdyż zespół, który zagra w mistrzostwach niewiele będzie się różnił od tego, który gra aktualnie w Ekstraklasie...
- Tak, to prawda. Występy w większym wymiarze czasowym w Ekstraklasie mogą mi oraz reszcie dziewczyn tylko pomóc, gdyż granie przeciwko bardziej doświadczonym zawodniczkom daje wiele. Liczę, że uda mi się po raz kolejny z gdańskim zespołem sięgnąć po Mistrzostwo Polski Juniorek.
W kwietniu reprezentacja Polski juniorek grać będzie w Danii w turnieju kwalifikacyjnym do Mistrzostw Europy. Waszymi rywalkami będą Dunki, Bułgarki i Łotyszki. Uda wam się awansować?
- Bez wątpienia naszym celem jest awans i postaramy się do duńskiego turnieju przygotować jak najlepiej. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy aby odnieść komplet zwycięstw. Wszystko jednak zweryfikuje parkiet.
Jeszcze w ubiegłym sezonie zdobyłyście wicemistrzostwo Polski, jednak z tej drużyny odeszły wszystkie podstawowe zawodniczki. Wierzysz w poprawę kondycji gdańskiej piłki ręcznej kobiet?
- Po ostatnich wydarzeniach związanych z naszą sekcją mam wrażenie, że nie jesteśmy potrzebne naszemu klubowi. To przykre, bo w ostatnich latach szczypiornistki z Gdańska zdobywały wiele medali dla tego klubu.
Jakie masz więc plany na przyszły sezon?
- Przez sytuację w moim klubie chyba będę zmuszona przejść gdzieś indziej, aby móc kontynuować przygodę z piłką ręczną. Nie wiem jeszcze gdzie.
Czy myślisz, że kolejny sukces piłkarzy ręcznych wpłynie pozytywnie na postrzeganie tej dyscypliny w Polsce i pomoże w jej rozwoju?
- Według mnie dzięki temu sukcesowi polska piłka ręczna będzie się cieszyć większym zainteresowaniem, co za tym idzie na hale przychodzić będzie więcej kibiców, dojdą nowi sponsorzy i będzie więcej pieniędzy na tą dyscyplinę.