Biało-Czerwoni EHF Euro 2016 zakończyli na siódmej lokacie. Polacy nie zdołali przedrzeć się do półfinału, choć po fazie wstępnej mieli na koncie cztery punkty i do awansu potrzebowali dwóch zwycięstw. Pokonali jednak tylko Białoruś, ulegając Norwegom oraz Chorwatom.
Gliński przyznaje, że kluczowa dla losów turnieju była porażka w starciu ze Skandynawami. - Wtedy nic nie zafunkcjonowało tak, jak sobie tego życzyliśmy. Ani atak, ani kontry, ani obrona, nawet bramka. Żadnemu z nas ten mecz nie wyszedł - wspomina w rozmowie z oficjalnym serwisem internetowym Górnika Zabrze.
Nic nie układało się Polakom także w meczu z Chorwacją. - Rywalom wychodziło wszystko. Zaliczka pięciu bramek do przerwy, w szatni dowiedzieliśmy się, że aby awansować, możemy nawet przegrać, byle nie więcej niż trzema. Chcieliśmy gonić ten wynik w drugiej połowie i… Wiemy jaką siłą Chorwaci dysponują w kontratakach - przyznaje Gliński.
Rywale błędy Polaków wykorzystali bezlitośnie. - Kiedy różnica była dwucyfrowa wiedzieliśmy, że to już koniec szans na odwrócenie sytuacji. Ale mogliśmy się tym nie przejmować, gdybyśmy tylko wygrali z Norwegią - kończy.