Gwardia - Orlen Wisła: Długotrwałe męczarnie faworyta

Orlen Wisła Płock pokonała na wyjeździe Gwardię Opole 28:22 w spotkaniu 19. kolejki PGNiG Superligi. Płocczanie przez blisko trzy kwadranse nie mogli być jednak pewni końcowego sukcesu.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński

Gwardziści postawili faworyzowanym rywalom trudne warunki, pomimo że przez rozpoczęciem spotkania ich wąski skład uległ jeszcze dodatkowemu zubożeniu. Urazy wyeliminowały bowiem z gry Mateusza Jankowskiego i Antoniego Łangowskiego.

Trener gości Manolo Cadenas również nie mógł jednak skorzystać z usług aż czterech kontuzjowanych graczy - Bartosza Konitza, Angela Montoro, Adama Wiśniewskiego oraz Marco Oneto Zunigi.

Gwardia od pierwszych chwil pojedynku pokazała, że zamierza pozostawić po sobie znacznie lepsze wrażenie niż po październikowym występie w Płocku, gdzie przegrała aż 17:34. Poczynania opolan napędzał w początkowych minutach kapitan Wojciech Knop, zdobywający gole z różnych pozycji. Z kolei ekipa z Płocka, choć wygrała inauguracyjny kwadrans 10:8, prezentowała nadmiernie agresywną postawę w obronie.

Już po niecałych dziesięciu minutach na ławce kar dwukrotnie wylądował Dan-Emil Racotea. O ile jednak przyjezdni musieli poprawić grę defensywną, o tyle niemal wszystkie ich rzuty lądowały w siatce. Gospodarze mieli ogromny problem z upilnowaniem Mateusza Piechowskiego, który co rusz wypracowywał sobie dogodne pozycje do zdobycia gola na szóstym metrze.

Kiedy jednak w bramce Gwardii Emira Taletovica zastąpił Adam Malcher, podopieczni Cadenasa zaczęli mieć problem z wykańczaniem akcji ofensywnych. Pod koniec pierwszej połowy rezerwowy golkiper opolskiego zespołu obronił dwa rzuty karne, dzięki czemu do przerwy było jedynie 16:13 dla Orlen Wisły.

Malcher rozpoczął jednak na dobre swój koncert dopiero po przerwie. Kolejni zawodnicy Nafciarzy oddawali w jego kierunku rzuty, które raz po raz zatrzymywał. Jego parady dały zawodnikom Rafała Kuptela kilka szans na doprowadzenie do remisu, ale nie radzili oni sobie zbyt dobrze z przełamywaniem szczelnej płockiej obrony.

W 46. minucie gospodarze zbliżyli się jednak do przeciwnika na dystans zaledwie jednego trafienia (19:20). Tak korzystne położenie płocczanie zawdzięczali właściwie wyłącznie Michałowi Daszkowi, który jako jedyny regularnie znajdował sposób na pokonywanie Malchera urozmaiconymi rzutami ze skrzydła.

Ambitnie walczący opolanie, grający przez cały mecz z nominalnym skrzydłowym Pawłem Swatem na rozegraniu, w końcówce opadli jednak z sił. Szersza ławka rezerwowych pozwoliła Cadenasowi na dokonywanie swobodnych rotacji, a wraz z upływem czasu kolejni jego gracze zaczęli znajdować receptę na zdobycie gola. Ostatecznie nie doszło więc do sensacji i Orlen Wisła zwyciężyła 28:22.

Wiktor Gumiński z Komprachcic

Gwardia Opole - Orlen Wisła Płock 22:28 (13:16)

Gwardia: Taletović, Malcher - Knop 5, Rumniak 5, Simić 3/2, Tarcijonas 3, Zeljić 3, Mokrzki 2, Swat 1, Trojanowski.
Karne: 2/3.
Kary: 6 min.

Wisła: Wichary, Corrales - Daszek 8, Racotea 5, Ghionea 3/1, Piechowski 3, Rocha 2, Tarabochia 2, Żytnikow 2, Adamski 1, Nikcević 1, Toledo 1, Kwiatkowski.
Karne: 1/4.
Kary: 14 min.

Kary: Gwardia - 6 min. (Knop, Simić, Swat - po 2 min.), Wisła - 14 min. (Racotea, Piechowski - po 4 min., Kwiatkowski, Rocha, Toledo - po 2 min.).

Sędziowie:
Sebastian Pelc, Jakub Pretzlaf.

Widzów:
290.

Zobacz wideo: Kuttin o Stochu: potrzebujemy takich momentów, żeby...
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×