Dla Polek będzie to to drugi mecz z rzędu z reprezentacją Węgier. 9 marca Biało-Czerwone przegrały w Koszalinie z Madziarkami 24:27. Wówczas dla naszej drużyny najwięcej, bo pięć bramek rzuciła wracająca do kadry Karolina Siódmiak. Niestety w zespole z Węgier więcej szczypiornistek potrafiło skutecznie punktować, a sześć razy nasze bramkarki pokonała Szandra Szollosi-Zacsik.
Nasze zawodniczki po trzech meczach eliminacji do mistrzostw Europy mają na swoim koncie cztery punkty. Po ostatnim zwycięstwie Słowaczek z Finkami, z naszym zespołem punktami zrównały się zawodniczki zza naszej południowej granicy.
Ostatni mecz w Koszalinie był dla podopiecznych Kima Rasmussena bardzo wymagający. - Węgierskie zawodniczki odskoczyły nam na kilka trafień w pierwszej połowie. Musiałyśmy gonić ten wynik. Ta gonitwa kosztowała nas bardzo dużo sił. W drugiej połowie dało to o sobie znać. Opadłyśmy z sił. Miałyśmy mało energii. Ne biegałyśmy na kontrach w pierwsze i drugie tempo. Sądzę, że to był minus naszej gry - zauważyła Agnieszka Kocela.
Reprezentacja Węgier jak na razie nie przegrała żadnego meczu podczas eliminacji do mistrzostw Europy. Ósmy zespół ostatnich mistrzostw świata i szósta drużyna z czempionatu Starego Kontynentu pokazuje niezwykle wysoką klasę.
Biało-Czerwone na Węgrzech mają zagrają w takim samym składzie, jak w Koszalinie. Kim Rasmussen, który wciąż nie może skorzystać m.in. z Karoliny Kudłacz-Gloc czy Iwony Niedźwiedź postawił na dokładnie te same zawodniczki. Po spotkaniu na Węgrzech polska kadra będzie się przygotowywała do kwalifikacji olimpijskich w rosyjskim Astrachaniu.
El. ME 2016 kobiet:
Węgry - Polska / 13.03.2016, godz. 18:30
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: pudło roku?